Moda na oskarżanie Boga

Chciałbym tu przedstawić tezę, że Boga prawdziwego w ogóle nie da się zasadnie oskarżyć o cokolwiek. Kiedy zaś Go krytykujemy i oskarżamy, wzmacniamy tylko w ten sposób swoje fałszywe o Nim wyobrażenia i osłabiamy w sobie zdolność do miłowania Go. W drodze, 12/2007




Skąd się bierze ten tupet, że zabieramy się do oskarżania samego Pana Boga? Żyjemy w czasach, kiedy oskarżanie innych – często niesprawiedliwe, a nawet zupełnie bezpodstawne – stało się nałogiem wielu z nas. Komuś, kto w takim nałogu jest pogrążony, już bardzo niedaleko do tego, żeby także Bogu wciąż mieć coś za złe: Gdzie był Bóg, kiedy autobus z pielgrzymami spadał w przepaść? Czy Bóg nie widzi mojego nieszczęścia: dlaczego nie wysłuchuje moich modlitw, ażeby syn mój przestał pić? Tyle się modlę o dobrą żonę, czy Bóg mnie nie słyszy? Dlaczego człowieka dobrego, który mógłby jeszcze żyć, Bóg zabiera z tego świata, a tylu ludzi złych żyje sobie zdrowo i spokojnie? Jeżeli Bóg nas kocha, to dlaczego tyle zła jest w naszym świecie?

Początkiem takiego myślenia jest ukształtowanie w sobie obrazu Boga na obraz i podobieństwo samego siebie. Benedykt XVI, jeszcze przed swoim wyborem na papieża, tak o tym pisał:

Coraz częściej zamazujemy oblicze jedynego Boga. Np. gdy mówimy: cóż, wszyscy bogowie to jeden i ten sam Bóg. Każda kultura ma swe specyficzne formy wyrazu i nie w tym problem, czy się Boga uznaje za osobę czy za bezosobową istotę, czy się Go nazywa Jupiterem, Śiwą czy jakkolwiek inaczej. Coraz wyraźniej widać, że Boga nie traktuje się poważnie. Że odeszliśmy od Boga i zwracamy się już tylko ku zwierciadłu, w którym widzimy jedynie nasze własne odbicie.

Jan Paweł II, w encyklice o Duchu Świętym, mówił o tym znacznie ostrzej:

Znajdujemy się tutaj w samym centrum tego, co można nazwać „antySłowem”, czyli „przeciwPrawdą”. Zostaje bowiem zakłamana prawda o tym, kim jest człowiek, jakie są nieprzekraczalne granice jego bytu i jego wolności. Ta „przeciwPrawda” jest możliwa dlatego, że równocześnie zostaje dogłębnie „zakłamana” prawda o tym, kim jest Bóg. BógStwórca zostaje postawiony w stan podejrzenia, głębiej jeszcze: w stan oskarżenia w świadomości stworzeń. Po raz pierwszy w dziejach człowieka dochodzi do głosu przewrotny „geniusz podejrzeń”. Stara się on „zakłamać” samo Dobro, absolutne Dobro.

Co z obu tych wyjaśnień wynika praktycznie? Otóż jeżeli kiedykolwiek zdarzy nam się oskarżać o coś Pana Boga, będzie to znaczyło, że w wielkich ciemnościach jesteśmy pogrążeni. Nikt z nas nie jest lepszy ani mądrzejszy od Pana Boga. Jeżeli w nas jest cokolwiek naprawdę dobrego i mądrego, to wszystko to mamy od Boga, który jest samą Dobrocią i samą Miłością, i samą Mądrością. My możemy Go nie rozumieć, ale jeżeli zaczynamy Go o coś oskarżać, z góry wiedzmy, że oskarżamy nie Boga prawdziwego, ale fałszywe wyobrażenia, jakie na Jego temat stworzyliśmy. Boga prawdziwego w ogóle nie da się słusznie oskarżyć o cokolwiek.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...