Obowiązek nie z przymusu, lecz z ochoty

Po uchwaleniu, niemal na początku rewolucji francuskiej (26 sierpnia 1789 r.), Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, zgłoszono w Konstytuancie wniosek, ażeby deklarację tę uzupełnić Deklaracją Obowiązków. Wniosek jednak przepadł – poparło go tylko 433 deputowanych (570 głosowało przeciw). W drodze, 6/2008



Już to pobieżne wyliczenie przykładowych obowiązków moralnych nie pozostawia wątpliwości co do tego, że życie społeczne zmieniłoby się w koszmar, może wręcz stałoby się niemożliwe, gdyby usunąć z niego ideę obowiązku. A jednak jest coś zdrowego w naszym sprzeciwie wobec nadmiernego odwoływania się do tej idei.

Bo przecież nie ze względu na obowiązek rodzice zajmują się swoimi dziećmi. Robią to z miłości, miłości zdolnej nawet – jeśli przyjdzie taka potrzeba – do wielkich poświęceń, miłości w ogóle niemyślącej kategoriami obowiązku. Owszem, nie da się przecenić wypracowanej przez mądrość społeczną idei powiności rodzicielskich. Można się na nią dla dobra dzieci powołać, jeśli rodzice o tym czy innym swoim obowiązku zapominają. Normalnie jednak przypominanie rodzicom o ich obowiązkach względem dzieci jest nieznośnym i niepotrzebnym mentorstwem.

Wydaje się, że chyba we wszystkich sytuacjach moralnych idea obowiązku jest obecna raczej dyskretnie i przypomina o sobie dopiero w momentach, że tak powiem, awaryjnych. Kiedy małżeństwo jest udane i dla małżonków jest czymś oczywistym, że złączyli się ze sobą na zawsze, nieraz nawet nie pomyślą o tym, że wytrwanie w małżeństwie aż do śmierci jest ich obowiązkiem. Jednak właśnie przypomnienie sobie o tym może ocalić ich małżeństwo w momencie kryzysu, nawet jeżeli zagroził on istnieniu ich związku.

Różne swoje obowiązki wypełniamy, w ogóle nie myśląc o tym, że to są nasze obowiązki. Po prostu ich wypełnianie jest dla nas czymś oczywistym. Dopiero kiedy przychodzi pokusa uchylenia się od jakiegoś poważnego obowiązku, przypomnienie sobie (albo przypomnienie mi tego przez innych), że przecież to jest mój obowiązek, uświadamia nam realną wartość samej idei obowiązku. Jest ona poniekąd ostatnią obroną przed nami samymi w sytuacjach, kiedy już niemal zdecydowaliśmy się na jakąś niegodziwość. „Obowiązek poznasz po tym przede wszystkim, że nie pozostawia ci on prawa wyboru” – zauważył Antoine de Saint-Exupéry. Zdecydowanie się na niegodziwość nie jest przecież żadnym wyborem, jest klęską moją i zdradą tych, wobec których mam obowiązki.

Mądrość pokoleń od wieków uczy, że obowiązków nie powinno się traktować jak pańszczyzny. Nikt nie wytrwa przez dłuższy czas w postawie zaciskania zębów i gwałcenia samego siebie. „Musem daleko nie zajedziesz”, „Co musisz, czyń z chęci”, „Chęć słodzi pracę”, „Więcej zrobi chętny niż umiejętny” – doradzają przysłowia. Bo autentyczne dobro jest samo przez się atrakcyjne, a miód tylko człowiekowi choremu wydaje się gorzki i wstrętny.

Owszem, Pan Jezus nie ukrywał przed nami, że nieraz musimy się zaprzeć sami siebie i wziąć swój krzyż (por. Mt 16,24). Pamiętajmy jednak, że Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie (por. Mt 11,30).



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...