„Brzydkie” słowa

Lubimy wpadać w święte oburzenie, że w dzisiejszych czasach nie tylko dorośli „po ciężkich przejściach”, ale i dzieci nawet z tak zwanych dobrych rodzin, których w naszym kraju jest wiele, używają, nie bez satysfakcji, „brzydkich i bardzo brzydkich” słów. Skąd się to bierze? Wychowawca, 5/2009



Dopiero z czasem człowiek wypracował w sobie umiejętność abstrakcyjnego myślenia i nauczył się nadawać „imiona” uwzględniające charakterystyczne cechy wspólne: ktoś, pozbawiony precyzji ruchów, kojarzył się człowiekowi ze słoniem, ale trzeba było osiągnąć perfekcję... w produkcji porcelany, aby mogło powstać określenie: „porusza się jak słoń w składzie porcelany”.

Podobny mechanizm można wykryć w kategorii tak zwanych „brzydkich”, niecenzuralnych słów, czyli przezwisk, wulgaryzmów, obelg, inwektyw i przekleństw obrażających bliźniego, sprawiających mu przykrość, powodujących wyraźną krzywdę, bo w takich kategoriach należy oceniać uszczerbek na autorytecie, który niekiedy pociąga za sobą nawet utratę lucrum cessans („korzyści możliwych”).

Z myślą o zewidencjonowaniu tej niebezpiecznej, bo często nakręcającej agresję leksyki, filolodzy opracowali Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów (pod red. M. Grochowskiego, PWN, 2008). Na pierwszy ogień weźmy najpopularniejszy w dzisiejszej mowie potocznej „przerywnik” – na literkę „k...”, pochodzący wprost z czcigodnej łaciny (curvus, curva – krzywy, krzywa), który w swojej pierwotnej funkcji nominatywnej jest zupełnie neutralny.

Wszystko, co nie jest proste może w rodzaju żeńskim zostać określone przymiotnikiem „krzywa” i nie wywołuje żadnych emocji. A we współczesnym języku włoskim słowo to oznacza „zakręt”.

Weźmy inny przykład: „niech go ch.....a jasna! – człowiek wyrzuca z siebie ten okrzyk w rozgoryczeniu, życząc bliźniemu, by spotkało go coś złego. Ale wykropkowane słowo ma bardzo konkretne znaczenie straszliwej choroby, która w przeszłości dziesiątkowała ludzkość na rozległych terenach.

Wówczas ludzie z wiarą i nadzieją w sercu śpiewali suplikacje: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny – zachowaj nas, Panie! Ci, którym udało się przetrwać „morowe” powietrze, przekazywali dzieciom i wnukom tragiczną historię cudem przeżytej epidemii.

Trudno jednak wyobrazić sobie, by naoczni świadkowie tragedii mieli odwagę zaadresować takie ponure życzenie nawet do największego swojego wroga. Nie wolno rzucać na wiatr lekkomyślnych słów, złych słów. A tymczasem słowo to stało się nosicielem wrogości, uosobieniem zła na etapie życzeniowym.

Im więcej w nas egoizmu i zarozumiałości, im częściej próbujemy zdobyć dla siebie – kosztem drugiego człowieka – jak najwięcej przestrzeni życiowej, tym łatwiej jest nam pogodzić się z możliwością porównywania nielubianego, niedocenianego przez nas bliźniego do któregoś z przedstawicieli świata zwierząt.

Czy nigdy nie zdarzyło się nam nazwać kogoś małpą, świnią, krową, podłym psem, gadem, czy może jeszcze innym zwierzakiem, który w swoim rodzaju biologicznym jest na właściwym miejscu, ale jako „prototyp” osoby ludzkiej brzmi obraźliwie, nawet gdy takie przezwisko jest niby-żartobliwe.

Nie oparły się manii tworzenia obraźliwych epitetów również i nazwy części ludzkiego ciała, które w swojej wulgarnej wersji, w odniesieniu do lekceważonej osoby, brzmią szczególnie obraźliwie. A przecież: „...ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego” (1 Kor 6, 19).

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...