Przy Nim każdy dzień był piękny

Nie sądziłem, że dane mi będzie być przy Nim właśnie wtedy, w tych ostatnich godzinach. Nie da się opowiedzieć, co czuje człowiek, który zawsze starał się stać w cieniu i nie przeszkadzać swoim aparatem, a tu nagle, w takiej chwili, Papież właśnie o nim sobie przypomina i woła go do siebie na ostatnią audiencję… Przewodnik Katolicki, 1 kwietnia 2007




Patrząc na zdjęcia, ma się czasem wrażenie, że Ojciec Święty o Panu pamiętał. Wydaje się, jakby niekiedy miał w pamięci, że z boku stoi Arturo z aparatem w ręce…

(śmiech) – Hm… to chyba była przede wszystkim ta Jego naturalność, niezwykle proste i zwyczajne podejście do życia i do ludzi. Ojciec Święty był po prostu sobą. Nie musiał pozować do zdjęcia. Ale z pewnością dawał mi możliwość robienia dobrych zdjęć i jakby kroczenia za sobą, by wykorzystać najlepsze ku temu okazje.

Przypominam sobie, że któregoś razu mówił Pan o zdjęciu, wykonanym w czasie ostatniej Drogi krzyżowej w Koloseum w Wielki Piątek, kiedy Ojciec Święty przeżywał ją już w swojej kaplicy…

– To rzeczywiście był szczególny moment, którego nie uchwyciły nawet kamery telewizyjne. Byłem wówczas w kaplicy i widziałem, jak Ojciec Święty długo patrzył na krzyż, potem natomiast stopniowo oparł sobie krucyfiks o głowę i przycisnął do serca. To było jakby streszczenie Jego życia. W tej jednej chwili zawiera się jakby całe moje doświadczenie Jana Pawła II – tajemnica Krzyża. Pan Bóg dał mi tę możliwość, by właśnie w tym miejscu i w tym czasie być przy Nim.

Bycie przy Janie Pawle II to z pewnością także bardzo osobiste doświadczenie związane z wiarą.

– Chyba jest czymś oczywistym, że Papież zmienił moje życie. Ale trzeba w tym miejscu powiedzieć, że gdy się jest z kimś tak blisko, dzień po dniu, to rzecz się nie opiera na wielkich rozmowach, naukach. Tutaj fundamentem był przykład, który dawał nam Ojciec Święty. Jeśli ktoś to czuł i wierzył, to życie samo się zmieniało.

Wystarczyło patrzeć…

– Dokładnie. Przy Janie Pawle II nie potrzeba było wielkich słów i wyjaśnień. Kiedy szliśmy do np. leprozorium, za naukę wystarczała sama postawa Ojca Świętego. Widzieć, jak rozmawia, dotyka, przytula do siebie i całuje ludzi dotkniętych trądem znaczyło więcej, niż usłyszeć jakiekolwiek słowo.
Takie życie zmieniało nasze życie – ludzi, którzy mieli to szczęście być przy Nim każdego dnia.
Zresztą Ojciec Święty wciąż jest przy nas. Ja wciąż czuję Jego obecność, wciąż słyszę Jego słowa, widzę Jego uśmiech. Każdego dnia jest przy mnie i swoją postawą pomaga mi zmieniać życie.
Może to, co mówię, wydaje się komuś przesadne, zbyt osobiste, może nawet dziwne. Ale tak jest. To jest moje świadectwo…
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...