Wyspiarze z wyboru?

Są dobrze wykształceni, łączy ich podobny wiek i to, że wyemigrowali na Wyspy Brytyjskie i do Irlandii. Tu jednak podobieństwa między nimi się kończą, bo emigracyjna droga każdego z nich była i jest inna. Przewodnik Katolicki, 22 kwietnia 2007






Asia i Lidka: brytyjskie połowy

Do 30-tki też brakuje im po dwa lata. Asia to tłumacz pochodzący z opolskiej wioski Niemysłowice, Lidka – magister ekonomii poznańskiej Akademii Rolniczej z Myszkowa. Choć diametralnie się różnią, łączy ich to, że żyją niedaleko Londynu, a wybrankami ich serc są obywatele brytyjscy.

Asia w stolicy Anglii jest już od czterech i pół roku, a jak wspomina, przyjechała tu tylko na studia. – Właśnie otrzymałam dyplom z wyróżnieniem na Westminister Uniwersity w Londynie – mówi z dumą. Na początku studiując pracowała na pół etatu w sklepie, dziś od poniedziałku do piątku jest zatrudniona w firmie, rekrutującej wysoko wykształconych inżynierów.

Asia, 28 lat, tłumaczPracuję w branży, gdzie wykształceni Polacy są bardzo cenieni, szczególnie ci po studiach inżynierskich. Tu nie jest ważne, skąd jesteś, ale jaką masz osobowość i siłę przebicia.


- Mam brytyjskie wykształcenie, więc na angielskim rynku pracy nie czuję się dyskryminowana, choć gdybym kształciła się w Polsce, byłoby tak samo, bo pracuję w branży, gdzie wykształceni Polacy są bardzo cenieni, szczególnie ci po studiach inżynierskich. Tu nie jest ważne, skąd jesteś, ale jaką masz osobowość i siłę przebicia – wyjaśnia. Nie czuje się jak emigrant. - Radzę sobie jak każdy inny, chodzę do pracy, płacę podatki i rachunki, tak samo jak byłoby to w Polsce. Nie czuję się gorsza od Anglików ani też bardziej od nich poszkodowana – mówi. Jak sama przyznaje, większość dnia pochłania jej właśnie praca, ale po niej znajduje czas dla przyjaciół, znajomych, no i oczywiście Jonja – narzeczonego Brytyjczyka rodem z Filipin. - Nasz ślub jest za niespełna trzy miesiące i odbędzie się w Polsce, bo tu jest mój dom i rodzina, a Anglia to adres zamieszkania – mówi z przekonaniem. Na weselu w rodzinnych Niemysłowicach nie zabraknie oczywiście rodziny narzeczonego z Filipin i Austrii, ale też i znajomych z Londynu.
Czy powrót z brytyjskim mężem na stałe do Polski jest w ogóle możliwy? – W Londynie planujemy pomieszkać jeszcze kilka lat. Potem chcemy wrócić w moje rodzinne strony, bo choć nie mam na co narzekać, tęsknię za naszą kulturą i wartościami, których Anglikom najzwyczajniej w świecie brakuje – mówi z przekonaniem. A Jonjo? – On jest zakochany w Polsce, szczególnie w naszym jedzeniu – kończy ze śmiechem.

Lidka w podlondyńskim High Wycombe mieszka już ponad trzy lata. Kontakty z Anglią w jej przypadku rozpoczęły się także od studiów. Kilka razy wyjeżdżała na praktyki sezonowe, zbierając truskawki, pomidory i kwiaty. To właśnie „w kwiatach” cztery lata temu poznała swojego narzeczonego – Andego, menedżera szklarni. – Gdybym nie on, to nie wiem, czy znalazłabym się tutaj – wyznaje szczerze.
Chcieli mieszkać nad morzem. Nie dostali jednak kredytu i plany muszą odłożyć w czasie. Dziś mają mieszkanie w Wycombe, a Lidka do pracy w Londynie ma godzinę drogi samochodem. - Pracuję w 3663, w siedzibie głównej firmy dystrybuującej żywność, jako asystent kupiecki. - Zajmuję się generalnie administracją, prowadzę też trochę negocjacji – wyjaśnia. Wcześniej chodziła wraz z koleżanką z Polski na kursy języka, dziś nie ma na to po prostu czasu. Praca i dom pochłaniają jego lwią część, stąd kontakty ze znajomymi siłą rzeczy ograniczyła do niezbędnego minimum. Na szczęście rekompensuje jej to narzeczony i część rodziny, którą tutaj sprowadziła. – Tata pracuje w szklarni i bardzo mu się tutaj podoba. Wcześniej pracował na budowie w Czechach, więc teraz chwali sobie to, że praca jest lżejsza, a ludzie milsi. W szklarni pracuje też moja siostra, która sprowadziła męża z dziećmi. Ich pociechy chodzą teraz do angielskich szkół. Rodzina nie planuje na razie powrotu – ucina.

Choć pracuje na dobrym stanowisku, zarabia niezłe pieniądze, to czasem czuje się dyskryminowana. – Może wpływa na to mój akcent, który jeszcze nie jest taki, jak być powinien – wyznaje.

Co z planami? - Kupujemy dom, więc niedługo czeka nas przeprowadzka. Od tego, ile pieniędzy pochłonie, uzależniamy dalsze palny – wyznaje. A w tych jest miejsce na działkę z domem w Polsce i własny, rodzinny interes w branży ogrodniczej. – W przyszłości chciałabym wrócić do kraju, ale Andy nie chce uczyć się polskiego – dodaje.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...