Kubańczykom na pomoc

Jak wygląda życie religijne młodzieży, niech zilustruje wypowiedź jednego z proboszczów, opowiadającego o grupie wycieczkowej, która odwiedziła jego kościół: młodzież z grupy nie wiedziała ani co to za budynek, ani kim jest Człowiek na krzyżu… Przewodnik Katolicki, 21 października 2007




Trzon ambasady stanowią: pani Corina Mari, sekretarz ambasady, a zarazem niesamowity dyplomata, oraz pan Sławomir Wroński, pierwszy sekretarz ambasady – młody człowiek, który ma bardzo dobry kontakt z młodymi wolontariuszami. Ja siłą rzeczy wiele czasu spędzam poza Kubą, bo tylko tak można organizować pomoc, na której tak bardzo nam zależy.

Jaka jest podstawowa działalność ambasady?

- Rozpoczęliśmy od podstaw, tzn. od dożywiania ludzi, którzy borykają się z bardzo poważnymi problemami. Są to przede wszystkim ludzie chorzy i starsi, zwłaszcza po siedemdziesiątce. Młodzi, jak wiadomo, zawsze sobie jakoś radzą; starsi wymagają bardzo konkretnej pomocy. Ambasada współpracuje dziś z wieloma parafiami, przy których działają kuchnie przyparafialne. To one codziennie goszczą ludzi starszych i matki samotnie wychowujące dzieci. Tym ludziom wydaje się 2–3 posiłki dziennie i raz na miesiąc większą paczkę z produktami takimi jak mąka czy olej. Każda z kuchni jest w stanie wydać dziennie ok. 100 posiłków, a samych punktów jest obecnie mniej więcej 30 w całym kraju.

Jak wygląda organizacja takiej kuchni?

- Z tym bywa różnie. Wiele parafii nie posiada odpowiednich pomieszczeń. Tak więc w praktyce bardzo często w bocznych nawach kościołów ustawia się krzesła i stoliki, i tam właśnie można spokojnie spożywać posiłki.

Cały pomysł nie jest nowy. Jest to działanie, które zrodziło się już jakiś czas temu, zupełnie spontanicznie, jako typowa działalność parafialna, potem natomiast kuchnie otrzymały wsparcie Zakonu Maltańskiego.

Kto w szczególny sposób jest odpowiedzialny za tę pomoc?

- Cała akcja rozwija się głównie dzięki wolontariuszom. Bardzo mnie cieszy, że są to przede wszystkim ludzie młodzi.

Rozumiem, że są to Kubańczycy?

- Tak, jest to w większości kubańska młodzież. Najczęściej są to wychowankowie tamtejszych parafii. Ci młodzi ludzie zostali po prostu przyciągnięci do Kościoła, co w tamtejszych warunkach nie jest łatwe i teraz wspierają swoich proboszczów.

Jak wygląda życie religijne młodzieży, niech zilustruje wypowiedź jednego z proboszczów, opowiadającego o grupie wycieczkowej, która odwiedziła jego kościół: młodzież z grupy nie wiedziała ani co to za budynek, ani kim jest Człowiek na krzyżu…



Rozmawiał ks. Dariusz Madejczyk
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...