Jak kochać to tylko w kościele

Gdyby poproszono mnie, bym jednym zdaniem podał przyczynę mnożenia się par nieformalnych, zamieszkujących wspólnie, powiedziałbym: przyczyną głęboką i prawdziwą jest nastawienie na nieskrępowaną i niefrasobliwą przyjemność. Przewodnik Katolicki, 9 grudnia 2007




Stąd również prawo powinno być prorodzinne, a polityka podatkowa powinna promować trwałe, wychowujące dzieci małżeństwa. Rzeczywiście państwo obejmuje ochroną prawną formalnie zawarte małżeństwa. Przykładowo po przedwczesnej śmierci ojca dzieci otrzymują spadek i do pełnoletniości albo dłużej (gdy się uczą) rentę po ojcu. Podobnie żona po mężu czy mąż po żonie.

Wpływ otoczenia i tzw. obyczajowość mogą być ważne dla trwałości małżeństwa. Symbolicznym znakiem dla otoczenia, że osoba jest już „zajęta”, była od wieków obrączka ślubna. Dla kobiety dodatkowo podobną rolę, jeszcze przed ślubem, spełniał pierścionek zaręczynowy, który dawniej skutecznie odstraszał ewentualnych amantów. W imię solidarności kobietom nie wolno było interesować się żonatym mężczyzną, a przyzwoity mężczyzna nie pozwalał sobie na zainteresowanie się żoną innego. Rozbijanie czyjegoś małżeństwa było powszechnie piętnowane. Nikt przyzwoity na coś podobnego sobie po prostu nie pozwalał. Osoby, które mimo wszystko się tego dopuszczały, były autentycznie i skutecznie eliminowane z przyzwoitych towarzystw; m.in. w ten sposób wspierano trwałość małżeństwa.


Ślub kościelny, czyli małżeństwo sakramentalne


Dla ludzi prawdziwie wierzących sprawa jest oczywista. Tylko sakramentalny związek upoważnia do rozpoczęcia wspólnego życia, zamieszkania razem i współżycia. Ponadto łaska sakramentalna jest dla wierzącego konkretną, nadprzyrodzoną pomocą w trudzie budowy komunii małżeńskiej na wspólnej drodze do świętości.

Tak jak nikt nie pozwoli klerykowi przed święceniami kapłańskimi odprawiać Mszy Świętej ani nie pójdzie do niego do spowiedzi, tak samo nie wolno współżyć parze bez „święceń małżeńskich”. Tak mówi Chrystus, który wie nieomylnie, co dla człowieka jest najlepsze i pragnie jego dobra, i tak naucza Kościół. „Opuści człowiek ojca swego i matkę swoją i połączy się z żoną swoją i będą dwoje w jednym ciele”. Wyraźnie powiedziane „z żoną swoją”, a nie z koleżanką, narzeczoną czy żoną kolegi. Cudzołóstwo, a jest nim każde współżycie poza małżeństwem, stawia egoistyczną przyjemność seksualną ponad mękę Chrystusa, który za nasze grzechy umarł na krzyżu. Człowiek prawdziwie wierzący powinien więc zadać sobie pytanie, czy oczekiwana przyjemność uprawnia go do, mówiąc symbolicznie, wbijania kolejnego ciernia w głowę Mistrza...

Miłość, która rodzi dobro i tylko dobro, nigdy nie narazi ukochanej osoby na niepokój sumienia i zło grzechu; a już na pewno nie będzie do tego przymuszać. Tak więc nawet w przypadku, gdy uczciwa osoba niewierząca miałaby zamieszkać razem z ukochaną osobą wierzącą, powinna sama wcześniej zaproponować małżeństwo cywilne, a nawet związek dla wierzącego sakramentalny. Jest on możliwy i sakramentem jest jedynie dla strony katolickiej (tzw. małżeństwo mieszane).


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...