Polisy nie potrzebuję

Historyk nie ma wiary związanej z badaniami naukowymi, historyk ma swoją metodologię. Źródła wytworzone przez bezpiekę czy szerzej przez organa represji państwa komunistycznego są takimi samymi źródłami historycznymi, jak każde inne. Przewodnik Katolicki, 15 czerwca 2008



Mimo wszystko nie brakuje niedowiarków, którzy utrzymują, że taka lista jednak istnieje, bo stanowi coś na kształt Pańskiej polisy ubezpieczeniowej…

– Nie ma żadnej listy, nie ma żadnej polisy. Wykonuję swoją pracę zgodnie z tym, co nakazuje ustawa i żadnej polisy naprawdę nie potrzebuję.

Jaka wizja Instytutu Pamięci Narodowej jest Panu najbliższa – jako instytucji śledczej, lustracyjnej, archiwizacyjnej, badawczej, czy może po prostu edukacyjnej?

– Instytut jest wszystkim tym, o czym Pan powiedział. Tak naprawdę jest to instytucja bardzo zróżnicowana pod względem swojej struktury, dlatego też olbrzymiego wysiłku wymaga takie skoordynowanie działalności wszystkich jej pionów, aby przekładało się to na efekt społecznie ważny. Można powiedzieć, że IPN jest organizatorem wielkiego społecznego procesu, zmierzającego do przywrócenie pamięci historycznej totalnie zafałszowanej w okresie komunistycznym. Rzecz jasna to odzyskiwanie świadomości historycznej nie może polegać na forsowaniu jakiejś jednej linii, ale na przywracaniu tych wszystkich nurtów pamięci, które związane są z funkcjonowaniem wolnego społeczeństwa w niepodległym kraju. Owe nurty staramy się przypominać za pośrednictwem badań naukowych, działań edukacyjnych, maksymalnego ułatwiania dostępu do archiwaliów, prowadzenie śledztw przeciwko zbrodniarzom komunistycznym i hitlerowskim oraz poprzez nakazaną nam przez ustawę lustrację. Są to działania wielonurtowe, których ostatecznym celem jest tak naprawdę zniwelowanie wszystkich efektów tamtego okresu komunistycznego zakłamania.

Obejmując stanowisko Prezesa IPN nie był Pan jednak specjalnie zachwycony funkcjonowaniem pionu śledczego Instytutu. Czy dziś Pańscy śledczy działają trochę skuteczniej?

– Tak, myślę, że tak właśnie się dzieje. Widać to choćby po coraz większej ilości energicznie prowadzonych śledztw dotyczących spraw z lat 70. i 80. Nie ma też już wśród prokuratorów IPN jakiegokolwiek cienia oportunizmu związanego z podejmowaniem tematyki z przeszłości.

Myślę, że nasze oczekiwania wobec pionu ścigania można streścić w ten sposób, iż prokuratorzy w granicach przewidzianych prawem powinni zrobić maksymalnie wszystko, aby sądy mogły zająć stanowisko wobec materiału zebranego przez IPN. Oczywiście zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że polski wymiar sprawiedliwości także dotknięty jest spuścizną Peerelu, swego rodzaju oportunizmem historycznym, który polega m.in. na tym, że istnieje powszechna obawa, wręcz niechęć do podejmowania na forum sądowym drażliwych spraw historycznych.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...