Okiem maturzysty – refleksje z lat katechezy

Matura za nami. Maturzystów współpracujących z "Przewodnikiem Młodych", oczekujących obecnie na wyniki egzaminów, poprosiliśmy o refleksję na temat szkolnej katechezy… U jednych wzbudzi ona pewnie sprzeciw, innych pobudzi do twórczego zastanowienia… Przewodnik Katolicki, 29 czerwca 2008



Jako licealiści zauważaliśmy też niekiedy, że katecheta, mówiąc językiem młodzieżowym, przynudzał, mówił ponad głowami, nie wchodził w dialog z uczniami. Wykład, a właściwie kazanie, na temat zawarty w podręczniku stawał się wtedy po prostu okazją do odrobienia pracy domowej czy powtórzenia materiału przed sprawdzianem na następnej lekcji. Zdarzali się jednak katecheci, którzy starali się nas zaangażować stosując np. różne formy multimedialne. Wielu korzystało z laptopa, projektora czy odtwarzacza DVD, żeby w sposób niekonwencjonalny przekazać treści programowe. Jednak i tu rodzi się problem. Trzeba umiejętnie dobrać materiał. Ksiądz, który wyświetla film o całunie turyńskim sprzed kilkunastu lat, szybko straci poważanie, szczególnie gdy w tym samym czasie popija kawę lub wychodzi z klasy. Wielu z nas miało autentyczne pragnienie dowiedzieć się czegoś, co pozwoliłoby znaleźć odpowiedzi na pytania dręczące młodego człowieka. Często po obejrzanym filmie brakowało jednak rozmowy.

Prawdziwym skarbem jest katecheta, który nie boi się poruszać kontrowersyjnych tematów z czołówek gazet, odważnie podejmuje tematy czystości przedmałżeńskiej, zaangażowania Kościoła w życie społeczne czy problemy związane z życiem ludzkim lub wciąż powracające kwestie dotyczące aborcji, eutanazji, kary śmierci. Młodzież ma wiele pytań, na które nie znajdzie odpowiedzi na pokazie slajdów czy filmie. Potrzebny jest dobry i otwarty katecheta.



Czas ostatniej szansy


Dla większości młodych ludzi lekcje katechezy w szkole średniej są ostatnim momentem, kiedy mają systematyczny kontakt z nauką Kościoła. Dla katechetów jest to niepowtarzalna okazja, by ukazać im prawdziwe oblicze wiary, a przez to pobudzić sumienia. Sztuka ta nie jest łatwa i wymaga wielkiego wysiłku i zaangażowania. Przede wszystkim wymaga poważnego traktowania samych uczniów. W szkole średniej na katechezę uczęszczaliśmy z własnej woli. Rodzice dają dziś pod tym względem wolny wybór i wielu uczniów z niego korzysta. Część wprawdzie rezygnuje z nauki religii, ale większość postanawia ją kontynuować i w szkole średniej chodzi na lekcje katechezy. Może właśnie dlatego szczególnie ważne jest, by katecheta uszanował ten wybór i starał się, aby uczniowie go nie żałowali lub, co gorsza, nie zmienili zdania i nie zrezygnowali w kolejnych latach. Tak się niestety zdarzało.

Dla młodzieży liczy się bardzo przygotowanie nauczyciela do lekcji. Jeśli ksiądz przychodzi wyłącznie z katechizmem w ręce i uśmiechem na twarzy, wówczas odnosi się wrażenie, że nie ma nic do powiedzenia poza tym, co proponuje podręcznik. Z osobistych doświadczeń wiemy, że czasami lekcje religii przeradzają się w puste „pogaduchy”, które do niczego nie prowadzą. Gimnazjalista byłby może uradowany, że ma wolny czas dla siebie. Jako licealiści czuliśmy złość i żal, że marnujemy czas. Gdy takie sytuacje się powtarzały, a sposób prowadzenia katechezy nie zmieniał się, część organizowała sobie dowolnie czas, przygotowując się np. do bliskiej już klasówki. I po raz kolejny stwierdzała, że katechezy są bez sensu.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...