Egzamin dla rodziców?

W majowy krajobraz wpisuje się piękny widok małych dzieci w uroczystych strojach, wędrujących drogami miast i wiosek. To znak, że w parafiach rozpoczęły się uroczystości pierwszokomunijne. Ten widok budzi w nas wiele wspomnień, wiele wzruszeń, przynosi także wiele refleksji. Przewodnik Katolicki, 3 maja 2009



Oto kilka przykładów: Dziecko na katechezie i w kościele słyszy o obowiązku uczestnictwa we Mszy św. niedzielnej - rodzice to lekceważą; uczy się, że trzeba być życzliwym i pomagać innym, a w domu słyszy: „nie pożyczaj kolegom pisaków, bo ci zniszczą”; na katechezie jest zachęcane do modlitwy - w domu nikt się nie modli.

Przykłady można mnożyć, ale wniosek jest jeden: kogo posłucha dziecko - katechety czy księdza, z którym ma kontakt 2-3 godziny tygodniowo, czy rodziców, których kocha i z którymi jest prawie zawsze? Dziecko przeżywa nieraz dylematy - komu uwierzyć?

Bywają też inne sytuacje.

Krótko przed uroczystością pierwszokomunijną do księdza proboszcza przyszli młodzi rodzice z prośbą, aby ich syn mógł przystąpić do Komunii. Widząc zdziwioną minę kapłana, który nigdy nie widział ani rodziców, ani dziecka na przygotowaniu, wyjaśniają, że dziecko ochrzcili na wyraźne życzenie dziadków, ale oni sami są niewierzący i w takim duchu wychowują syna.

Nie mieli z synem żadnych problemów aż do czasu, kiedy klasa zaczęła przygotowywać się do Pierwszej Komunii św. Syn oświadczył, że też chce przystąpić i mieć uroczystość. Płacze, buntuje się, dlaczego koledzy będą mieli uroczystość, a on nie. Nie pomogły wizyty u psychologa.

I oni, rodzice, proszą, by nie odmawiać tego dziecku i nie robić mu przykrości. Dopilnują, by syn był grzeczny, a nawet może nauczyć się „modlitewek". Na sugestię księdza, by odłożyć uroczystość na następny rok i dobrze przygotować dziecko, wyjaśniają: ksiądz nas nie zrozumiał, my nie chcemy wychowywać dziecka po katolicku, my tylko chcemy, by dziecko miało swoją uroczystość.

Przykład może skrajny, ale czy odosobniony? Czy to jedyni rodzice, którzy mniej troszczą się o wychowanie religijne, a więcej o to, "by dziecko miało uroczystość"?

Młody ksiądz opowiadał, jak bardzo był zbudowany gorliwością rodziców, którzy już na początku pierwszej klasy swoich dzieci pytali o termin Komunii św. I długo by pewnie trwał w szlachetnym podziwie dla ich gorliwości, gdyby ze złudzeń nie wyprowadziła go jedna z matek: „A bo to, proszę księdza - im wcześniej wiadomo, tym można wybrać lepszy lokal na Komunię św.".

Ci rodzice nie martwili się, czy dziecko dobrze się przygotuje. Dla nich najważniejsze było zapewnienie miejsca w lokalu. Czy trudno się później dziwić, co jest dla dzieci najważniejsze, kiedy słyszy w domu jedynie o "przyjęciu"?

Na spotkaniu z rodzicami ksiądz proponuje, by dzieci w dniu Pierwszej Komunii św. przyszły na nabożeństwo majowe, aby w tym szczególnym dniu uczcić Matkę Bożą, polecić się Jej opiece. Na twarzach rodziców widać zakłopotanie. Zabiera głos jedna z matek: „To jeszcze za mało będą w kościele? Świętych z nich chce ksiądz od razu zrobić?”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...