Pogoda na zabijanie

Żadna al – Kaida, Iran czy inna Korea Północna nie są w stanie zagrozić bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych tak bardzo, jak aborcyjna puszka Pandory, nieroztropnie otwierana przez nową amerykańską administrację. Przewodnik Katolicki, 28 czerwca 2009



„Jesteśmy dumni z odwagi i działalności naszego męża i ojca, który poświęcił swoje życie zapewnianiu kobietom najwyższej jakości pomocy medycznej pomimo częstych gróźb pod swoim adresem. To jest dziedzictwo, które nigdy nie zginie” - napisali członkowie rodziny Tillera.

Kontynuację „misji” zastrzelonego lekarza zapowiedział już także inny z radykalnych „babyklilerów” dr LeRoy Carhart, który podobnie jak Tiller specjalizuje się w przeprowadzaniu późnych aborcji.

Akt terroryzmu?

Po zabójstwie ginekologa z Kansas ogromny, wielomilionowy amerykański ruch pro-life stał się, rzecz jasna, łatwym celem ataków równie licznego obozu zwolenników „prawa kobiet do wolności wyboru”. „Już nie możecie nazywać się obrońcami cywilizacji życia”, „jesteście współwinni tej śmierci” – krzyczą dziś zewsząd lewicujące amerykańskie media.

Organizacje pro-life słusznie zaczynają więc obawiać się, że zabójstwo Tillera stanie się dobrym pretekstem do ograniczenia ich działalności i poddania jej ścisłej kontroli policyjnej. Nie bez powodu proaborcyjna Krajowa Organizacja na rzecz Kobiet nazwała morderstwo ginekologa „aktem krajowego terroryzmu”. A z czym w Ameryce kojarzy się terroryzm i w jaki sposób jest zwalczany, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć...

Bez znaczenia wydaje się przy tym fakt, że wszystkie najważniejsze amerykańskie organizacje pro-life potępiły zabójstwo Tillera. Tak postąpił m.in. Narodowy Komitet Prawa do Życia - największa organizacja antyaborcyjna w Stanach Zjednoczonych – podkreślając, że „bezwzględnie potępia wszelkiego tego rodzaju akty przemocy, bez względu na ich motywy”. Ba, nawet walcząca od lat z Tillerem na drodze sądowej organizacja Operacja Ratunek uznała jego zabójstwo za „akt tchórzostwa”.

A co w tej sprawie mówi Biały Dom? „Bez względu na to, jak głębokie są różnice dzielące Amerykanów w kwestiach tak trudnych jak aborcja, nie można ich rozwiązywać na drodze ohydnych aktów przemocy” - napisał prezydent Obama w specjalnym oświadczeniu.

No tak, tyle tylko, że administracja Obamy zrobiła wystarczająco dużo, by doprowadzić do ponownej eskalacji konfliktu na tle aborcji w Stanach Zjednoczonych. Dla przypomnienia, jedną z pierwszych decyzji nowego amerykańskiego prezydenta było zniesienie dyrektywy o zakazie udzielania przez agendy rządowe finansowego wsparcia dla organizacji promujących lub przeprowadzających aborcję oraz anulowanie dyrektywy zakazującej rządowego finansowania badań nad zarodkami.

Następnym krokiem Obamy ma być zniesienie prawa federalnego, pozwalającego lekarzom na odmowę przeprowadzenia aborcji wówczas, gdy jest ona sprzeczna z ich przekonaniami moralnymi i religijnymi.

W tym kontekście łatwiej zrozumieć – choć oczywiście nigdy nie da się zaakceptować tego, co wydarzyło się w mieście Wichita. Dlatego strzały do Tillera to naprawdę ostatni dzwonek dla Obamy. Jeśli bowiem rzeczywiście zlikwiduje klauzulę sumienia i będzie dalej kontynuował swój proaborcyjny kurs, wówczas jest niemal pewne, że antyaborcyjna guerilla ruszy na nową, krwawą wojnę.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...