Seans dla maluchów w wersji hard

Z sygnałami od zaniepokojonych rodziców, którzy w trosce o to, że ich pociechy mogą oglądać obrazy kierowane do ludzi dorosłych, spotyka się już od kilku lat Rzecznik Praw Dziecka. Przewodnik Katolicki, 27września 2009



– Dlatego w ciągu niespełna roku już dwukrotnie - w październiku i w lutym - zwracałem się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o podjęcie prac nad przepisami, które uregulowałyby tę sprawę. Na razie nie doczekałem się reakcji - będę więc sprawę drążył – zapewnia Michalak. I faktycznie wciąż „drąży”, a w pismach kierowanych do ministra czytamy, że „bardzo często przed filmami kierowanymi do dzieci i młodzieży emitowane są zwiastuny filmów adresowanych do osób dorosłych. Ponadto nadawane są reklamy produktów bądź usług, które mogą zagrażać psychicznemu lub moralnemu rozwojowi najmłodszych widzów” i m.in. w związku z tym „zwracam się z prośbą o uwzględnienie powyższej problematyki w projekcie ustawy o kinematografii”. Póki co, bez rezultatów.

Lęk, nieufność, senne koszmary

Skoro jednak o przepisach mowa. Udało mi się dotrzeć do Kodeksu Etyki Reklamy, w którym m.in. w art. 25 IV rozdziału pt: „Reklama skierowana do dzieci i młodzieży” czytamy: „Reklamy skierowane do dzieci lub młodzieży muszą uwzględniać stopień ich rozwoju oraz nie mogą zagrażać ich fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu dalszemu rozwojowi”.

Czy zatem obejrzenie przez kwadrans scen przemocy może wpłynąć nieodwracalnie na psychikę dziecka? – Wszystko zależy od jego charakteru, psychiki. Bardzo wiele zależy też od samych rodziców, ich wsparcia, rozmów, tłumaczeń, wyjaśnień – mówi psycholog Anna Dzięcioł. – Są dzieci, na których taki spot czy zwiastun nie zrobią wrażenia, a tylko dopytają rodziców o co chodzi. Są jednak i takie, które będą przeżywały traumy, lęki, które mogą pojawić się w koszmarach sennych czy w agresywnym zachowaniu dziecka. Takie reklamy czy zwiastuny u dzieci, które nie mają odpowiedniego wsparcia w rodzicach, mogą sprawić, że staną się bardzo nieufne – dodaje.

Parasol ochronny nazywa się „rodzic”

Dzisiaj naszych dzieci przed przemocą epatującą z reklam czy zwiastunów filmowych przed seansami dla nich przeznaczonymi nie chronią ani odpowiednie zapisy prawne, ani kinowi dystrybutorzy, jak zatem zabezpieczyć psychikę naszych pociech w zaistniałym stanie cywilno-prawnym?

– Wybór zależy zawsze do rodziców – ucina Rafał Rybski z Cinema City Poland. – Gdyby pojawiło się coś niepokojącego w reklamie, starałbym się odwrócić uwagę córki – mówi Anna Kucharczyk, mama 3-letniej Oli, oraz kilkutygodniowej Agnieszki. A jeśli to by się nie udało? – W kinach w czasie reklam często jest zapalone delikatne światło do czasu rozpoczęcia się filmu. Gdybym faktycznie była zaniepokojona reklamami, to przychodziłabym po prostu po nich na sam film, czyli po ok. 15 min. – wyjaśnia.

Jest to sposób, choć trudno nie zgodzić się z Rzecznikiem Praw Dziecka, że „trudno jest za każdym razem specjalnie spóźniać się do kina tylko po to, by nie narażać dziecka na słuchanie wulgaryzmów czy oglądanie scen przemocy”. Jedynym rozwiązaniem, jak sugeruje psycholog Anna Dzięcioł, wydaje się więc być „wsparcie rodziców, ich rozmowa z dziećmi, podczas której zło nazywane jest złem, a agresja - agresją”. Pytanie tylko, czy uświadamianie zła płynącego z ociekających agresją reklam i zwiastunów kinowych emitowanych przed filmami dla maluchów bardziej niż dzieciom nie przydałoby się odpowiedzialnym za taki stan rzeczy dorosłym?



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...