Hydraulik na pokojowej wojnie

Jeżeli katolicy zrezygnują z angażowania się w działalność partii politycznych, to będą winni grzechu zaniechania. Ich miejsce zajmie bowiem ktoś inny. Przewodnik Katolicki, 3 stycznia 2010



Skuteczność, pragmatyzm, sondaże, dyscyplina głosowania - te słowa są nieustannie wbijane politykom do głów przez partyjnych karbowych, szefów klubów i liderów partii.
A jednocześnie stanowią bardzo wygodne usprawiedliwienie dla mało pryncypialnych postaw…


- Oczywiście, tego rodzaju ryzyko istnieje i wcale nie twierdzę, że ja jako polityk nigdy nie uległem takiej pokusie, natomiast uważam jednocześnie, że w polityce nie powinno być miejsca na jałowe moralizatorstwo. I choć osobiście bardzo szanuję marszałka Marka Jurka, to uważam, że jako polityk zrobił w tamtej kadencji błąd, odchodząc z PiS; co prawda, dał świadectwo swoim przekonaniom, ale równocześnie sprawił, że i wtedy, i w przyszłości szanse na zwiększenie ochrony życia w Polsce stały się mniejsze. Tymczasem Max Weber mawiał, że czym innym jest etyka przekonań, a czym innym etyka odpowiedzialności za konkretny kształt rzeczywistości. I jeżeli kierujemy się tą etyką odpowiedzialności, to musimy iść na rozmaite kompromisy. Wie pan, zawód polityka jest w gruncie rzeczy profesją bardzo przyziemną. Często porównuję ją do zadań hydraulika. Hydraulik to nie jest ktoś, kto odsłania czyste źródła, tylko ktoś, kto czyści rury, żeby w końcu dopłynęła nimi do kranów w miarę czysta woda.

Tak więc polityk jest skazany na kompromisy i tylko od własnego sumienia może uzależniać, który z nich jest jeszcze dopuszczalny, a który stanowi już przekroczenie żelaznych zasad. Do tego dodałbym jeszcze coś, co nazwałbym chrześcijańską diagnozą konkretnej sytuacji, np. konieczność sprzeciwu wobec jakichkolwiek rozwiązań zmniejszających ochronę życia człowieka.

A nie razi Pana jawnie instrumentalne wykorzystywanie wiary przez czołowych polityków? Z jednej strony mamy np. Jarosława Kaczyńskiego, który w imię zachowania partyjnej jedności doprowadza do brutalnej pacyfikacji pisowskiego skrzydła pro-life, a z drugiej Donalda Tuska i jego pamiętny ślub kościelny, nieomal w przeddzień wyborów prezydenckich…

- W tym drugim przypadku nie chciałbym się wypowiadać i to nie dlatego, że Donald Tusk jest moim partyjnym szefem, i mógłbym mieć kłopoty, przyznając panu rację, ale z tego powodu, że nikt z nas nie ma dostępu do ludzkiego serca. Ale oczywiście znam wiele przypadków równie instrumentalnego traktowania wiary czy Kościoła przez innych polityków Platformy Obywatelskiej, np. zupełnie nieuprawniony słynny podział na Kościół łagiewnicki i Kościół toruński.

Rzeczywiście, ryzyko instrumentalizacji wiary i Kościoła przez polityków jest ogromne.

Dlatego też nie ukrywam, że mam pewien kłopot z publicznym demonstrowaniem swojej wiary. Kiedy więc np. jestem zapraszany na dożynki, to staram się iść na Mszę św. wcześniej, jeszcze przed oficjalnym nabożeństwem, bo mam wrażenie, że paradoksalnie moje uczestnictwo w nim mogłoby być gorszące. Polacy chyba nie bardzo ufają demonstracyjnej religijności polityków.

Odwracając poprzednie pytanie – czy Kościół, tym razem ten rozumiany instytucjonalnie, także wykorzystuje instrumentalnie polskich polityków?

- Dojrzałość funkcjonowania Kościoła w obrębie porządku demokratycznego jest dziś bez porównania głębsza niż na początku lat 90., kiedy rzeczywiście ulegał on w mojej ocenie pokusie bezpośredniego ingerowania w polskie życie polityczne, np. poprzez popieranie określonych komitetów wyborczych. Ja ze strony biskupów nie dostrzegam dziś prób instrumentalnego wykorzystywania polityków, natomiast zdarzają się one nadal bardzo często w przypadku proboszczów.

Znam przykłady nieomal patologicznej współpracy polegającej na tym, że jakiś lokalny proboszcz od lat popiera skorumpowanego samorządowca, który wcześniej był pierwszym sekretarzem gminnym PZPR, ponieważ tenże samorządowiec łoży na utrzymanie jego kościoła. Ale i tu sytuacja się poprawia, bo zwłaszcza młode pokolenie kapłanów - wychowane od początku w warunkach demokracji - dużo lepiej pojmuje, że Kościół nie powinien być w sprawach politycznych stroną, a raczej arbitrem i głosem sumienia.

Rozmawiał Łukasz Kaźmierczak




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...