Czy Kościołowi potrzebna jest lustracja?

Nie mamy żadnych podstaw, by jednoznacznie stwierdzić, że Judasz został zbawiony lub potępiony. Taka decyzja jest zastrzeżona dla Boga, a ludziom pozostaje jedynie i przystoi milczenie wobec Tajemnicy. Problem w tym, że dokumenty zdeponowane w Instytucie Pamięci Narodowej milczeć nie zamierzają. Posłaniec, 2/2007




nie wypada
kupić za nią świecznika do świątyni
ani rozdać ubogim
po długiej naradzie
postanawiają nabyć plac garncarski
i założyć na nim
cmentarz dla pielgrzymów


Jeszcze ciekawszym zadaniem jest zbadanie metod obrony Kościoła przed tymi działaniami. Zestawienie komunistycznej agresji z reakcją i postawą polskich biskupów i pozostałych duchownych wyłania nowe, nieraz nie tylko historyczne obszary badawcze. Zamknięcie tego rozdziału historii Polski i polskiego Kościoła w archiwach byłoby drastycznym zubożeniem wiedzy o naszych najnowszych dziejach. Zwłaszcza, że wnioski wynikające z dotychczasowych ustaleń historyków wystawiają polskiemu duchowieństwu w epoce realnego socjalizmu zdecydowanie korzystne świadectwo.

Zajmujący się tymi zagadnieniami badacz staje przy tym wobec bardzo poważnego wyzwania. Ma bowiem jako tworzywo swojej pracy szczególne źródło, jakim są dokumenty “misterium nieprawości” – jak totalitaryzm nazwał Jan Paweł II. Musi ocenić ich wiarygodność, umiejętnie je odczytać, podjąć wreszcie próbę weryfikacji. Trudność tego wyzwania wynika z faktu, że historyk, chcąc nie chcąc, staje się sędzią ludzkich postaw i świadkiem wydarzeń z przeszłości widzianych przez pryzmat dokumentów komunistycznej bezpieki. Grozi mu przy tym niejednokrotnie niebezpieczeństwo zauroczenia ich treścią – zło ma wszak nieraz bardzo pociągającą postać – i traktowania jej jako wizerunku pełnego i ostatecznego, a tym samym jednostronnego i, co gorsza, nieodwracalnie krzywdzącego.

oddać niejako
pieniądze za śmierć
śmierci


Co jednak zrobić, gdy napotyka się fakty bezspornie wskazujące na postawy dalece odbiegające od utrwalonego w świadomości społecznej wizerunku polskiego duchownego? Co począć w sytuacji, gdy zwłaszcza osoba ciesząca się uznaniem, autorytetem, szacunkiem okazuje się prowadzić coś w rodzaju podwójnego życia? Wspomnieć wystarczy ks. Czajkowskiego, o. Hejmo i innych, których losy dopiero poznamy. Czy roztropnym jest milcząco zaakceptować zdradę, maskując wynikające z niej rozgoryczenie, upokorzenie i frustrację postawą rzekomego miłosierdzia? Czy wolno dopuszczać do przypisywania faktycznemu sprawcy roli rzekomej ofiary albo raczej dokonywać bezpodstawnego podziału na funkcjonariuszy SB jako sprawców i ich tajnych współpracowników jako ich ofiary? Jak nie dopuścić do zagubienia proporcji pomiędzy tymi księżmi, którzy, ulegając chwilowej słabości, dali się uwieść bezpiece, szybko się opamiętując, a tymi, którzy całe pracowite życie spędzili, grzęznąc coraz głębiej w “służbie narodu”? Te pytania rodzą się w trakcie pracy historyka. Ale te wątpliwości wykraczają poza warsztat badacza przeszłości i wymagają uczciwej analizy moralnej, psychologicznej, a w przypadkach dotyczących duchowieństwa teologicznej i kanonicznej. W krótkim felietonie nie sposób nawet podjąć próby odpowiedzi na te pytania, choć warto je sformułować, licząc na jakiś odzew rozwijający toczącą się dyskusję.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...