Wypaleni czy zapaleni?

Powiedziano: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11, 29). My jednak wolimy czas wolny spędzać na łonie natury, a siły regenerujemy na długich, najlepiej egzotycznych wakacjach. Posłaniec, 9/2008



Bóg na pierwszym miejscu


Wypalenie jest dobrym przykładem perypetii współczesnego człowieka z sobą samym, z innymi, z otaczającym go światem, a w ostatecznym rozrachunku także z Bogiem. Jedna z naukowych teorii wyjaśniających to zjawisko mówi, że wypalenie jest wynikiem niepowodzenia w egzystencjalnym poszukiwaniu sensu życia. Ponieważ dotychczasowe źródła tego sensu – religia i Bóg – zniknęły lub znikają z życia poszczególnych ludzi i społeczeństw, pozostałą po nich pustkę trzeba czymś wypełnić. Ale czym wypełnić pustkę po Kimś nieskończonym, wszechmocnym czy niepojętym? Pracą, karierą, pieniędzmi, przyjemnością? Żadna z tych rzeczy, a i wszystkie razem wzięte nie nadają się nawet na bóstwa drugiej kategorii w naszym życiowym panteonie. Dlatego pytanie o sens życia będzie gnębiło tę nowoczesną część ludzkości bardzo długo.

Może warto przypomnieć sobie stare, proste prawdy, które wkładały nam do głów babcie, powtarzając niczym mantrę słowa św. Augustyna: Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu. Statystyki zaczynają być nieco alarmujące. W ubiegłym roku we wszystkich polskich parafiach w niedzielnej Mszy Świętej wzięło udział 44,2% katolików, czyli ponad połowa w tym samym czasie oddaje się innym zajęciom: pracy, wypoczynkowi itp. Podobno liczba tych drugich będzie rosnąć, o czym przekonamy się już niebawem. A pod nieobecność sacrum Bóg wie czego – prócz wypalenia zawodowego – możemy się jeszcze spodziewać.

Na koniec spójrzmy jeszcze na całą sprawę od innej strony. Faktem historycznym jest to, że chrześcijaństwo uwolniło cały otaczający nas świat od pogańskiego ubóstwienia i umożliwiło np. rozwój nauki i techniki. Ale nie tylko. Dzięki chrześcijaństwu możliwe stały się wycieczki na łono natury i możemy dziś bez lęku grillować mięso krów czy świń pod dawnymi świętymi dębami, nie bojąc się gniewu bogów. Możemy biegać po lasach, łąkach i taplać się w jeziorach bez obawy, że podepczemy jakieś święte chrząszcze, zamulimy tajemnicze wody lub zerwiemy zaczarowane kwiaty. Dechrystianizacja sprawia jednak, że zaczynamy cofać się w rozwoju i na powrót deifikować przyrodę, czego barwne obrazy można spotkać w ekstremalnych ruchach ekologicznych. I kto wie, czym to się jeszcze skończy. Dlatego warto odkryć na nowo chrześcijaństwo i Pana Boga. To przepis nie tylko na udane życie, ale i na zdrowy wypoczynek.



***

Ks. Stanisław Morgalla – jezuita, psycholog, dyrektor Szkoły Formatorów (2002-2008); odbywa Trzecią Probację w Weston (USA).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...