Kościół i pacyfizm

Ogólny bilans pacyfizmu jako takiego nie wygląda – jak sądzę – pozytywnie. To bowiem dobro, które zostało osiągnięte, ani nie jest wyłączną zasługą pacyfistów, ani też dążenie do eliminacji przemocy i budowania pokoju w życiu społecznym nie domaga się wyznawania pacyfistycznych poglądów. Teologia polityczna, 1/2003-2004




Ściśle wiąże się z tym moralny problem pacyfizmu. Nie uwzględniając ani motywów i intencji, ani też nie biorąc pod uwagę żadnych okoliczności, stawia on znak moralnej równości pomiędzy wszystkimi, którzy w niej uczestniczą. Analizę etyczną zastępują wtedy równania Bush = Hitler, Reagan = Stalin etc. Moralne potępienie konfliktów międzynarodowych i równoczesna niewrażliwość na los ludzi zamkniętych w granicach państw prowadzi w efekcie do etyki „podwójnego standardu”. Jak z goryczą zauważył J. Woroniecki OP: „hipokryzja tego nurtu wychodzi na jaw, gdy występuje on przeciw wojnom, a nie Śmie protestować przeciw krwawym rewolucjom i prześladowaniom” [22]. Z teologicznego punktu widzenia, możemy więc mówić o odrzuceniu – rzecz jasna, implicite – przez pacyfizm koncepcji dobrej w swej istocie, lecz realnie skażonej przez grzech natury człowieka, o negacji eschatologicznego wymiaru kondycji ludzkiej oraz o indyferentyzmie moralnym.

Równie krytycznie trzeba odnieść się do pobudek, które kierują ludźmi przyznającymi się do pacyfizmu. Jeżeli ich deklaracje są szczere, to - jak słusznie zauważa Jacek Woroniecki OP - u ich podłoża leży indywidualistyczna koncepcja człowieka oraz sentymentalizm [23]. Św. Tomasz przecież nie bez powodu pisze o wojnie sprawiedliwej, gdy roztrząsa problem miłości bliźniego i sytuuje w Summie teologicznej swe rozważania o wojnie w traktacie De Caritate [24]. Doktryna pacyfistyczna może zachować swoją spójność jedynie wtedy, jeżeli nie odczuwam głębszych więzów z innymi ludźmi - z rodziną, z przyjaciółmi i sąsiadami, z rodakami, z duchowymi wspólnotami Kościoła i Ojczyzny, z najsłabszymi - tymi, którzy sami nie mogą się bronić. W praktyce tak skrajnie bezduszna postawa zapewne zdarza się rzadko, ale potwierdza to tylko drugą część stwierdzenia o. Woronieckiego, że racjonalna, etyczna analiza jest w pacyfizmie wyparta przez sentymentalizm. Poruszenia emocjonalne – nieobce w myśleniu o wojnie żadnemu uczciwemu człowiekowi – zastępują realistyczną ocenę.

Trzeba przy tym pamiętać, że doświadczenie historyczne poucza, iż pacyfistyczne deklaracje często nie są zbyt szczere, że w szaty pacyfizmu często ubiera się zwykły egoizm: nacjonalistyczne resentymenty do innych narodów, interes polityczny bądź ekonomiczny albo też zwykły lęk przed podjęciem trudnych decyzji, którego świetną ilustracją były ongiś szeroko społecznie nośne hasła „nie będziemy umierać za Gdańsk!”, czy better red than dead (ew. besser rot als tod). Na to niebezpieczeństwo realistycznie zwraca uwagę Jan Paweł II:

„Chrześcijanin wie, że na ziemi społeczeństwo ludzkie całkowicie pacyfistyczne jest złudzeniem i że ideologie, które ukazują je jako Łatwe do zrealizowania, budzą nadzieje niemożliwe do spełnienia, mają bowiem błędną koncepcję ludzkiej kondycji, nie ujmują problemu w jego całości, stosując ucieczkę, ażeby zagłuszyć lęk lub w innych przypadkach kierując się własną korzyścią” [25].

Dlatego w innym miejscu napisze Papież: „Ten, kto naprawdę pragnie pokoju, odrzuci wszelki pacyfizm, za którym kryłoby się tchórzostwo czy zwykła chęć zapewnienia sobie spokoju” [26].
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...