Naród a religia

W jaki sposób ludzie próbują pogodzić to, co idealne, z tym, co rzeczywiste? Jak radzą sobie z przepaścią między tym, jakie naprawdę jest, a tym, jakie powinno być ludzkie życie? Wiara, że musi istnieć możliwość stworzenia lepszego świata należy do natury ludzkiej egzystencji. Teologia Polityczna, 4/2006-2007




M.C.: Odwracając to pytanie: czy można sobie wyobrazić, że Bóg nie interesuje się żadnymi narodami, żadną polityką? Zadaję to pytanie w szczególności w odniesieniu do Europy i teorii postnarodowych, które stają się bardzo popularne w niektórych częściach Europy. Z jednej strony, mamy religię obywatelską i misję narodową rozumianą w kategoriach religijnych, a z drugiej – zupełnie inną teorię, spojrzenie, bez misji, bez tego rodzaju polityki. Kto ma rację w tym konflikcie?

R.J.N.: Tak, to z kolei przypadek Unii Europejskiej…

M.C.: Tak, chodzi mi o tę perspektywę.

R.J.N.: Unia jest fascynującym eksperymentem. Jeśli się go obserwuje z boku. Wy oczywiście bierzecie w nim udział. Jesteście związani na dobre i na złe. Z tego wynika wiele pytań.

Czy w preambule do konstytucji znajdzie się odpowiednia wzmianka? Nawet jeśli Ojciec
Święty i Stolica Apostolska broni odwołania się do tradycji chrześcijańskiej. Też coś! Dlaczego mamy pytać o zdanie Brukseli czy kogokolwiek, żeby oświadczyć oficjalnie coś, o czym i tak wszyscy wiedzą, że jest prawdą. Zresztą pytanie nie dotyczy tak naprawdę chrześcijaństwa jako fragmentu przeszłości, razem z Platonem, Sokratesem. Pytanie dotyczy przyszłości. Czy Dobra Nowina Jezusa Chrystusa stanie się przyszłością Europy? Oto jest wielkie pytanie, na które jednak nie odpowie UE, ale chrześcijanie z Europy. I to jest bardzo smutne, to naprawdę coś, co łamie mi serce, bo wydaje mi się, że Europa, z pewnymi wyjątkami, takimi jak Polska, umiera duchowo, ale i demograficznie. Jeśli taki stan rzeczy będzie się utrzymywał, będzie to wielka strata dla świata.

M.C.: Co zatem jeśli Bóg nie jest zainteresowany żadną polityką? Polityką Unii Europejskiej?

D.K.: Zgadzamy się co do tego, że Ameryka jest pod specjalnym Boskim nadzorem. A Jacques Chirac?

R.J.N.: Czy Jacques Chirac jest narzędziem w rękach Boga? Jako teolog muszę odpowiedzieć „tak”, choć jako obywatelowi USA wydaje mi się to niemożliwe. Oczywiście nie wiemy. Mówimy tu o odczytywaniu znaków czasu. To jeden ze skutków Soboru Watykańskiego II, (nie chcę tu krytykować Soboru i nie krytykuję go) i wśród niektórych katolików posoborowych panuje dziwna pewność siebie, że mieli oni do czynienia z duchem czasu, tego momentu w historii kultury, który daje im zdolność widzenia Boskich zamysłów w historii. Między nami a umysłem Boga istnieje nieskończenie wielka różnica jakościowa. Uczestniczymy w zamysłach Boga, ale jako jego stworzenia, nie tak jak On, Twórca. A tymczasem ciągle obecne jest w ludzkich stworzeniach i w instytucjach stworzonych przez ludzi to pragnienie, żeby zakładać, że wiemy więcej, niż rzeczywiście wiemy, niż jesteśmy w stanie wiedzieć. Używamy terminów Finlandia, Francja czy Polska, nie żeby wartościować czy żeby podkreślić, jak ważna jest idea narodu, ale po prostu na określenie desygnatów takich jak lud, historia, tożsamość historyczna, która kształtowana jest tam, gdzie tożsamość narodowa jest silna. Tak dzieje się zwykle w wyniku kryzysów lub zbyt wielkiej władzy. Dla Stanów Zjednoczonych to w większości właśnie ta zbyt wielka władza, z wyjątkiem wojny secesyjnej. Dla Polski – kryzysy. To głównie one ukształtowały waszą tożsamość. W każdym razie wydaje mi się, że polskie poczucie tożsamości jest bardzo silne. Szczerze mówiąc, jest chyba silniejsze niż amerykańskie.

«« | « | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...