Gdy dochodzisz do granic

Bolesna granica może stać się dla człowieka mocnym impulsem do rozwoju. Przekleństwo staje się błogosławieństwem, jeśli podejdzie się do niego w sposób dojrzały... Głos ojca Pio, 58/2009



Czy ten proces u wszystkich przebiega tak samo?

Nie. Najwcześniej równowagę znajdują dzieci chore i niepełnosprawne.

Kiedyś miałam napisać prelekcję dla rodziców dzieci chorych na cukrzycę, które muszą prowadzić bardzo uregulowane życie: dieta, zabiegi itd. W kontaktach z tymi rodzicami i ich dziećmi zdobyłam ciekawe doświadczenie. Byłam zdumiona, jak wcześnie te dzieci uzyskują dojrzałość emocjonalną, a nawet intelektualną, dzięki temu, że wcześniej doświadczają własnych granic (jeżeli są akceptowane, kochane i otoczone opieką)!

Chodzi o zdolność przystosowania się! Tutaj rodzi się nowe spojrzenie na wrodzone kalectwo. Nie jest to tylko kwestia pokonywania słabości za wszelką cenę, ale przede wszystkim rozwoju w obrębie możliwości, jakie otrzymaliśmy.

Ale przychodzi też moment, że trzeba podjąć decyzję: leczyć czy zaakceptować?

Leczyć zawsze. Ale to prowadzi do następnej granicy – granicy możliwości terapeutycznych.
Miałam doświadczenie pracy z młodym człowiekiem, który jako zawodowy wojskowy w czasie działań wojennych stracił wzrok. Pomagałam mu jako studentka wolontariuszka, czytałam mu książki, a on przepisywał je na maszynie do pisania alfabetem Braile’a dla biblioteki dla niewidomych.

Podczas rehabilitacji w Laskach bardzo silnie przeżył nawrócenie. Raz powiedział mi: – Proszę Pani, niech mi Pani powie, co mnie interesowało jako żołnierza? Konie, dziewczyny, wóda i karty, i nic poza tym! A teraz czytam Norwida, gram na skrzypcach, jestem zaangażowany. Jestem człowiekiem, który pracuje dla innych! W pewnym momencie zrozumiał, ile zyskał przez swoje kalectwo.

Co więcej, bardzo chciał mieć żonę. Był to kłopot dla wolontariuszek: musiałyśmy się zmieniać, bo on do każdej się przywiązywał i trzeba było jakoś zareagować. Ale o dziwo, odnalazła go dziewczyna, z którą chodził jako młody chłopak, kiedy był zdrowy, i pobrali się.

I tak mamy żywy przykład, jak czasem bolesna granica może stać się dla człowieka mocnym impulsem do rozwoju.

Przekleństwo staje się błogosławieństwem, jeśli podejdzie się do niego w sposób dojrzały.

Trzeba tylko umiejętnie przejść proces przystosowania i przezwyciężania tego, co negatywne. Wtedy człowiek nie jest w stanie – wręcz nie chce – wrócić do swego myślenia z czasów przed kalectwem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...