Czary mary - Wróżka prawdę ci powie?

Bałwochwalczy charakter magii

Trzeba przyznać, że branża magiczna przeżywa swoisty renesans. Mnożą się sklepy, sklepiki, gabinety ezoteryczne. Magiczne twory wyrastają jak grzyby po deszczu. Na przykład według CBOS: co drugi Polak czyta horoskopy, co piąty chodzi do wróżki; 60% wierzy we wróżby.

Czyżby zbiorowe szaleństwo?

Dlaczego chodzimy do wróżek? To miłe usłyszeć, że mój los jest gdzieś zapisany. Że jestem kimś! To jest takie przeniesienie się w świat baśni, w którym czujemy się wyjątkowo.

Pamiętam, jak kiedyś, jako młoda dziewczyna chciałam iść do wróżki, a pewna doświadczona życiowo, starsza, mądra kobieta powiedziała mi: – Dziecko, chyba oszalałaś, do wróżek chodzą osoby niedojrzałe emocjonalnie, niezaradne życiowo, nieumiejące sobie radzić z problemami, o słabym charakterze!

Te słowa wyleczyły mnie na amen z myśli pójścia do wróżki.

I dobrze. Bo dziś wiem, że szeroko i wąsko pojęta magia otwiera furtkę szatanowi. Przykładem jest moja przyjaciółka, przedstawiona na wstępie. Po 10 latach od wizyty u wróżki zapadła na ciężką depresję, musiała szukać pomocy u egzorcysty. Owszem, miała cudownego męża – przez rok, potem „brunet o niebieskich oczach” zdradzał ją z innymi kobietami, rozpił się. Dzieci? Była czwórka, tylko, że dwoje miało innego ojca. I bogata była, ale w same cierpienia.

Dziś Ania żałuje, że wówczas, za namową koleżanki, poszła do tej wróżki. Mówiła, że kiedy poznała super chłopaka, ale blondyna, unikała go jak ognia, bo mózg jej wciąż powtarzał: „brunet, brunet”. – Byłam jak w amoku, chyba wróżka rzuciła na mnie klątwę, a nie dobry los – mówiła.

Trochę racji jest w tym, że o naszym przeznaczeniu decyduje sposób, w jaki patrzymy na świat.
Musimy znać podstawową prawdę, że pójście do wróżki, korzystanie z innych magicznych źródeł jest grzechem ciężkim!