Jak powstał wszechświat?

Jak powstał Wszechświat? Albo inaczej: skąd się wziął Wszechświat? Każdy, kto znalazł chwilę czasu, by oderwać się od codziennych problemów i podnieść wzrok w górę, w stronę nocnego nieba pełnego gwiazd, kto kontemplował dostojne piękno Drogi Mlecznej, ten musiał zadać takie pytanie. Obecni, 2/2008



Trzeba jeszcze koniecznie zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo popełnienia – i to w najlepszej wierze – subtelnej pomyłki, a może wręcz nadużycia. Jeśli bowiem Wszechświat miał swój początek w postaci gigantycznej eksplozji, to kuszące staje się utożsamienie owej eksplozji z Bożym aktem stworzenia, o którym mówi biblijna Księga Rodzaju: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię”.

W takim właśnie duchu wypowiedział się papież Pius XII w swym przemówieniu do Papieskiej Akademii Nauk w roku 1951: „Wszystko zdaje się wskazywać, że Wszechświat miał w skończonym czasie gwałtowny początek” – mówił papież, dodając, że bezstronne naukowe rozumowanie pokazuje, iż Wszechświat jest „dziełem stwórczej wszechmocy, której potęga, wyzwolona przez potężne fiat wypowiedziane miliardy lat temu przez Ducha-Stworzyciela, rozprzestrzeniła się na cały Wszechświat”.

Trzeba wszakże z naciskiem podkreślić, że, jak przyznał dalej papież, „zgromadzone do chwili obecnej fakty nie stanowią niepodważalnego dowodu na to, że Wszechświat został stworzony
w czasie”.

Interesująca była reakcja uczonych na to dość jednoznaczne oświadczenie, i to pochodzące z tak autorytatywnego źródła. Wśród członków samej Akademii nastąpił rozdźwięk. I tak znany matematyk angielski, Sir Edmund T. Whittaker, skądinąd nawrócony na katolicyzm anglikanin, poparł stanowisko papieża.

Natomiast wybitny belgijski kosmolog, ksiądz katolicki oraz pionier koncepcji rozszerzającego się Wszechświata, Georges Lemaître, wyraził zdecydowany sceptycyzm i próbował złagodzić wspomnianą wypowiedź twierdząc, iż nie ma solidnych podstaw, by stawiać znak równości między Wielkim Wybuchem a Bożym aktem stworzenia.

Wydaje się to paradoksalne, ale z perspektywy czasu okazuje się, że bliżej prawdy był sceptyczny Lemaître. Przypuśćmy bowiem na moment, że faktycznie nauka natknęła się na wyraźny, dający się zaobserwować ślad Bożej interwencji stwórczej. W pierwszej chwili można poczuć zrozumiałą satysfakcję, wręcz euforię: oto potwierdziliśmy naukowo Pismo Święte, podstawy naszej religii są zatem obiektywnie prawdziwe. Nauka i wiara spotkały się.

Ale zaraz potem przychodzą wątpliwości: czy Bóg, którego działanie można zweryfikować ludzką matematyką i teleskopem może faktycznie być nieskończenie doskonały? Ten, „który zamieszkuje światłość niedostępną, którego żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć” (1 Tm 6,16) i który, jak mówi prorok Izajasz, jest „Bogiem ukrytym” (Iz 45,15)? A jeśli kiedyś model Wielkiego Wybuchu zostanie po latach zmodyfikowany lub wręcz obalony przez kolejnego Kopernika czy nowego Einsteina? Wtedy trzeba by konsekwentnie odwołać wspomniane poglądy…

Aby nie było wątpliwości, Pius XII był wyjątkowo otwarty na sprawy nauki i postępu technicznego. Jego – rzadko niestety przytaczane i stąd mało u nas znane – trafne wypowiedzi na temat roli wynalazków technicznych dowodzą, że był to mądry i światły człowiek. Tymczasem propaganda komunistyczna zawzięcie próbowała go (a postkomunistyczna i inna nadal próbuje) zdyskredytować jako rzekomego konserwatystę.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...