Będzie źle czy będzie dobrze? O przyszłości polskiej religijności

Czy musimy iść drogą pustoszenia kościołów? Nie. Ale nie jest wcale wykluczone, że nią pójdziemy… Moją odpowiedzią na tytułowe pytanie o przyszłość Kościoła w Polsce jest trudna nadzieja. Nadzieja to jednak nie tylko optymizm. To także zaufanie do „czynnika nieprzewidywalnego”, jakim jest Duch Święty. Obecni, 1/2009



6) Dodać trzeba jeszcze kulturową specyfikę Polski, w której chrześcijaństwo posiada niekwestionowane istotne miejsce – i to nie na skutek przywilejów udzielanych przez władzę państwową, lecz dzięki ścisłemu związkowi wiary z tożsamością narodową i z kulturą. Dość wspomnieć, że w Polsce nawet oświecenie było dziełem księży. Ta kulturowa specyfika może odegrać ważną rolę w czasie trwającej modernizacji. Wielu socjologów wskazuje zaś obecnie na to, że uwarunkowania kulturowe są jednym z czynników najistotniej wpływających na poziom religijności.

7) Pewną rolę może też odegrać specyficzny – i szeroko aprobowany – sposób obecności religii w polskim życiu publicznym. Przy całym słusznym narzekaniu na poziom polskiej polityki trzeba uczciwie dostrzec, że po wygaśnięciu sporów wokół konkordatu, tj. od połowy lat dziewięćdziesiątych, żyjemy w okresie względnego społecznego spokoju wokół spraw pojawiających się na styku religii i życia publicznego.

To kolejny przejaw zaskakującej dojrzałości Polaków – przez zaledwie kilka lat po odzyskaniu samostanowienia w roku 1989 udało się wypracować podstawy do stabilnego systemu relacji Kościół-państwo. Wcale nie twierdzę, że jest to model doskonały ani że nie będzie on zmieniany. Uderza jednak, że po ostrych sporach pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych nikomu nie udało się ponownie rozpętać „zimnej”, a tym bardziej gorącej „wojny religijnej” – choć były takie próby zarówno ze strony lewicy postkomunistycznej, jak i części konserwatywno-narodowej koalicji w latach 2005–2007.

8) Wyraźnie przybywa w Polsce świeckich chrześcijan świadomych swej misji i powołania. Myślę tu zwłaszcza o uczestnikach wciąż popularnych ruchów i wspólnot młodzieżowych, które – choć niedoceniane przez intelektualistów – stają się dla kolejnych pokoleń młodzieży szkołą wiary, modlitwy i otwarcia na drugiego człowieka.

Ci ludzie stają się dojrzałymi obywatelami, którzy w swoim życiu chcą być świadkami Chrystusa. Nawet jeśli nie potrafią sobie znaleźć miejsca w dość klerykalnych strukturach kościelnych (choćby w parafii), to wielu z nich pozostaje ludźmi sumienia w swoim życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym.

9) Są wreszcie w Polsce zjawiska unikalne w Kościele, które nie mogą nie zostawić śladu w życiu społecznym. Myślę tu choćby o masowych spotkaniach młodzieży w Lednicy, organizowanych przez ojca Jana Górę, o fenomenie wysokiej popularności piosenki religijnej (niezwykły swego czasu komercyjny sukces „Arki Noego”), o szerokim nurcie profesjonalnej muzyki chrześcijańskiej.

Mamy też najlepiej chyba w Europie rozbudowane i zorganizowane duszpasterstwo młodzieżowe. Przy wszelkich słusznych narzekaniach niezwykłym fenomenem pozostaje, że tak wielu młodych ludzi uczestniczy w nabożeństwach, pielgrzymkach, formacji duchowej, regularnych spotkaniach wspólnot modlitewnych itp.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...