Ewangelia i Realpolitik

Benedykt XVI szuka kompromisu z Pekinem Tygodnik Powszechny, 11 lutego 2007



Tak jak Kościół podziemny nie jest jedynym lojalnym, tak też nie można dziś nazwać odłamu „patriotycznego" schizmatycznym. Duchowni „patriotyczni" robią wiele, by dowieść swego oddania Papieżowi. Kontaktują się z Watykanem nieoficjalnymi kanałami i starają się, by życie Kościoła wyglądało jak w każdym innym kraju. – W katedrze pekińskiej podczas Eucharystii księża modlą się za Papieża – podkreśla ks. Klejnowski-Różycki. – Dzisiaj księża i siostry studiują w różnych krajach świata, nie jest zabronione, żeby jeździli także do Rzymu – dodaje ks. Malek.

Kiedy zmarł Jan Paweł II, wszędzie wisiały jego portrety. Nabożeństwa za jego duszę były odprawiane zarówno w kaplicach „oficjalnych", jak i „podziemnych".

Zwykli wierni przestają odczuwać wyraźną różnicę w przynależności do jednej czy drugiej struktury. Ich życie się zresztą przenika. Klerycy „podziemni" kształcą się w 26 seminariach oficjalnych. Oba odłamy jednoczy jeszcze jedna rzecz: restrykcje władz. Działanie w granicach prawa wcale nie gwarantuje Kościołowi oficjalnemu spokoju. Są problemy ze święceniami, wyjazdami zagranicznymi, budową kościołów. Z kolei na duchownych i wiernych Kościoła podziemnego władze urządzają nagonki, np. za „zakłócanie porządku publicznego", i przetrzymują w więzieniach.

– Pamiętajmy jednak, że to, co w Europie nazywamy prześladowaniem, w Chinach niekoniecznie nim jest – zaznacza ks. Malek. – Komuniści nie wprowadzili niczego nowego, w Chinach nigdy nie było tradycji tolerancji. W konfucjańskiej teorii społecznej zawsze surowo kontrolowano wszelkie religie. W przypadku zaś Kościoła podziemnego pojawia się inny problem. Niedawno dwóch księży wyjechało z Chin na sfałszowanych paszportach, a po powrocie zostali aresztowani i skazani na pięć lat więzienia. Czy karę za łamanie prawa państwowego i międzynarodowego możemy nazwać prześladowaniem? – pyta ks. Malek.

Nadzieje na „odwilż"

Mimo to klimat wobec Kościoła zmienia się. Nie ma już bezpardonowej nagonki na Watykan; nie organizuje się spędów na stadionach, gdzie złamani torturami księża wygłaszaliby samokrytykę. Zmienił się język władz i prasy. Budzi to nadzieję, że rozmowy dyplomatów doprowadzą do nawiązania stosunków między Watykanem a Chinami.

– Trzeba pamiętać, że tak naprawdę niewiele to zmieni w życiu chińskich wiernych – studzi oczekiwania ks. Malek. – Normalizacja sprowadzi się w praktyce do zasady: niech wszystko działa jak dotychczas. Stowarzyszenie będzie mianowało biskupa, a Papież w trosce o jedność Kościoła go zaakceptuje. Natomiast ani Benedykt XVI, ani przysłany do Pekinu nuncjusz nie będą mieć większego wpływu na polepszenie życia zwykłych wiernych.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...