Sumienie a głos Kościoła

Ważne jest postępowanie zgodne z głosem sumienia i nieustanne jego kształtowanie. Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007




W tej znamiennej powściągliwości dostrzec można szacunek Kościoła dla tajemnicy ludzkiego sumienia, które jest – jak głosi Sobór – „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem" („Gaudium et spes"; 16). Niemniej, skoro to właśnie sumienie ma dokonać oceny stanu łaski dopuszczającej do Eucharystii, nie może ono działać arbitralnie – potrzebuje kryteriów. Próżno szukać ich wyraźnego sformułowania w dokumentach Kościoła, co nie oznacza, że nie znajdziemy tam ważnych wskazówek.

Taką wskazówką jest stosunek Kościoła do osób z uporem trwających „w jawnym grzechu ciężkim". „W przypadkach zachowania, które na forum zewnętrznym, w sposób poważny, oczywisty i stały jest przeciwne normom moralnym, Kościół, w duszpasterskiej trosce o prawidłowy porządek we wspólnocie oraz o szacunek dla sakramentu, nie może wzbraniać się przed podejmowaniem odpowiednich kroków" – przypomina Jan Paweł II („Ecclesia de Eucharistia"; 37). Owe kroki to oczywiście niedopuszczenie do Komunii eucharystycznej – o ile jest to w ogóle możliwe. Siejący postrach przywódca grupy przestępczej czy lekarz, którego praktyka aborcyjna jest powszechnie znana, mogą spodziewać się, że nie otrzymają Komunii bez względu na to, czy w sumieniu mają, czy nie mają świadomości popełniania grzechu ciężkiego.

Wiadomo także, że Kościół nie dopuszcza do Komunii osób, które po rozwodzie zawarły cywilny związek i żyją ze sobą „na sposób małżeński". W 1993 r. trzech niemieckich biskupów – Walter Kasper, Karl Lehmann oraz Oskar Saier (dwaj pierwsi zostali później kardynałami) – publicznie uznało możliwość dopuszczenia takich katolików do sakramentów w przypadku, gdy są w sumieniu przekonani o nieważności poprzedniego małżeństwa, nie mogąc jednak tego udowodnić na forum zewnętrznym. Kongregacja Nauki Wiary zareagowała wydaniem w 1994 r. listu, w którym utrzymała dotychczasową praktykę. W uzasadnieniu stwierdzono, że „sąd sumienia na temat własnej sytuacji małżeńskiej nie dotyczy jedynie bezpośredniego stosunku pomiędzy człowiekiem i Bogiem". Sakramentalne małżeństwo istnieje także jako „rzeczywistość Kościoła", dlatego Kościół rezerwuje sobie wyłączne prawo orzekania o jego ważności i nieważności.

Można by dojść do przekonania, że głos Kościoła jest decydujący w przypadkach, które odnoszą się do forum zewnętrznego. A co z czynami, które dotyczą wprost stosunku między człowiekiem i Bogiem? Czy na forum wewnętrznym decyduje sumienie? Wydaje się, że takie uzależnianie dostępu do Komunii od niejawności grzechu jest tropem fałszywym: penitent, który systematycznie współżyje przed ślubem albo nie zamierza zrezygnować z aktów homoseksualnych, choćby był w sumieniu przekonany o moralnym dobru takich działań, również nie otrzyma rozgrzeszenia, gdy spowiednik zorientuje się co do jego sytuacji. Czy zatem wbrew pełnym szacunku deklaracjom Kościoła na temat wagi indywidualnego sumienia nie ma ono nigdy nic do powiedzenia?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...