Wiara na Dworcu Centralnym

Katolicyzm warszawski: jaka jest diecezja abp. Nycza Tygodnik Powszechny, 15 kwietnia 2007




Gare du Nord

To pilne zadanie, gdyż najnowsze badania pokazują jasno, że archidiecezja warszawska należy do najbardziej zlaicyzowanych w Polsce. Wśród wiernych tej archidiecezji tylko 26 proc. zadeklarowało, że uczestniczy co niedzielę we Mszy świętej. Jeśli doliczyć do tego deklarujących, że są na Mszy „prawie w każdą niedzielę", to wskaźnik jest pozornie całkiem wysoki: 48 proc. Ale to wynik gorszy nawet od archidiecezji łódzkiej, od lat charakteryzującej się wyjątkowo niskim poziomem praktyk. Ponadto jeśli wziąć pod uwagę dane z bezpośredniego liczenia wiernych, to okazuje się, że wskaźnik dominicantes jest w rzeczywistości niższy od deklarowanego – w 2004 r. wynosił 35 proc. Co ciekawe, trudno tu zauważyć w ciągu ostatnich lat jakieś większe zmiany (ta utrzymująca się – mimo drobnych wahań – stałość praktyk cechuje zresztą w ogóle polską religijność ostatnich lat). Ale w perspektywie długofalowej są już one widoczne – w 1980 r. wskaźnik z bezpośredniego liczenia wynosił 42 proc.

Czy jednak archidiecezja warszawska jest w „rankingu religijności" na ostatnim miejscu, czy też plasuje się „tylko" na jednym z ostatnich – nie ma chyba większego znaczenia. Wydaje się, że pytając o przyczyny takiego stanu rzeczy warto raz jeszcze wrócić do przyjezdnych. Ale nie tych, którzy przybyli tu po wojnie i dawno już się zadomowili, lecz tych nowych, szukających pracy, sukcesu, wykształcenia. Ich liczba w Warszawie jest nieporównywalnie większa niż w jakimkolwiek innym polskim mieście. – Wielu z nich – mówi ks. Slipek – to ludzie prężni, którzy tak zajęli się swoim sukcesem życiowym, że religia została na boku. W małych miejscowościach, skąd pochodzą, presja społeczna sprawiała, że jeszcze chodzili do kościoła. Tu natomiast są anonimowi, a niepogłębioną, niepodpartą religijną wiedzą wiarę trudno w takich warunkach utrzymać. Często zresztą czują się też wyzwoleni od tej presji. Czują się „miastowi" i uważają, że rezygnując z praktyk myślą nowocześnie, po światowemu.

To zresztą dość uniwersalny mechanizm. Francuzi śmieją się, że bretoński chłop – dla nich symbol pobożności – traci wiarę na paryskim dworcu Gare du Nord. Podobnie Polacy jadący za chlebem do Irlandii: choć ich poziom praktyk to dla miejscowych katolików ważne świadectwo, tym niemniej w porównaniu z naszą średnią krajową jest on tragicznie mały i wynosi – według ocen pracujących tam polskich księży – zaledwie kilka procent. Czy postawami nowych mieszkańców Warszawy da się wyjaśnić miejsce archidiecezji warszawskiej w „rankingach religijności"? Z pewnością nie, ale indyferentyzm religijny tej grupy – nieujmowanej osobno w badaniach – jest zauważalny nawet na tle pozostałych, wcale przecież nie gorących postaw ich współdiecezjan.



***



W Warszawie żyje się szybko, żeby nie „wypaść z obiegu". Odwiedzając inne miasta, warszawiacy zachwycają się atmosferą spokoju i rozleniwienia. Ale są też nieco zakłopotani – wielu wprost deklaruje, że „tak się nie da żyć". Przed warszawskim Kościołem stoi więc ciągle nie lada zadanie: dotrzymać warszawiakom kroku, a jednocześnie skłonić ich, aby zechcieli się na chwilę zatrzymać.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...