Co się Bogu podoba

Słowa zaklinają rzeczywistość. Nie bez przyczyny wszystkie debaty teologiczno-moralne, jakie toczyły się w Polsce, są debatami o język. Tygodnik Powszechny, 10 luty 2008


Interwencja i opatrzność


Pytanie, jak mówić o Bogu w perspektywie życia i śmierci, jest pytaniem o Jego „udział” w poczęciu i umieraniu, a w dalszej perspektywie pytaniem o Boga jako przyczynę wszystkich zdarzeń naszego życia. To, jaką damy odpowiedź, zależy od tego, jak blisko uplasujemy Boga wobec danego faktu: od tego, czy uczynimy go bezpośrednią, czy też może ostateczną, tzn. pierwszą, przyczyną danego wydarzenia. Z jednej strony mamy koncepcję, którą roboczo można nazwać interwencjonistyczną. Według niej każde zdarzenie jest skutkiem bezpośredniego działania Pana Boga. W skrajnej formie można tutaj Boga widzieć jako tego, kto niejako palcem popycha rzeczywistość świata i nieustannie ingeruje w nasze życie. O ile gotowi jesteśmy przyjąć tę koncepcję w przypadku wydarzeń pozytywnych, trudniej ją zaakceptować przy złych. Sprowadza się to często do obwiniania Pana Boga, do czynienia Go bezpośrednim sprawcą czy autorem zła. Przypomnijmy choćby dyskusję o tsunami na Bliskim Wschodzie, podczas której wielu mówiło o karze zesłanej przez Boga, nie bacząc, że zginęły setki ludzi niewinnych.

Taka koncepcja „udziału” Boga jest też nie do obronienia przy interpretacji śmierci małych dzieci, śmierci nagłej, tragicznej, samobójczej czy też bezpośrednio spowodowanej przez drugiego w wyniku wypadku czy zabójstwa. Czy mordercę można rozumieć jako narzędzie w ręku Boga? Czy to Bóg rzeczywiście chciał „zabrać”? Podobne pytania możemy sobie postawić w kontekście eutanazji. Często wobec osób pomagających w dokonaniu eutanazji używa się pojęć typu „anioł śmierci”. Czy rzeczywiście został on zesłany przez Boga?

Koncepcji tej przeciwstawmy teraz wizję opatrznościową, według której Bóg jest przede wszystkim źródłem ostatecznego zamysłu i przyczyną pierwszą, co wcale nie wyklucza istnienia przyczyn wtórnych, bezpośrednich. Optyka ta wcale do łatwych nie należy. Łączy bowiem wszechmoc Boga z wolnością człowieka, doskonałość Bożego działania z niedoskonałością stworzenia. Katechizm przypomina, że Bóg zdolny jest wyprowadzić dobro nawet z samego zła (zło nie staje się mimo to dobrem). W tej perspektywie – dla wielu wcale niełatwej do zaakceptowania – zupełnie inaczej brzmią stwierdzenia, że nic ostatecznie nie dzieje się bez woli Bożej, że wszystko jest łaską. Nabierają one sensu jedynie w wizji opatrznościowej, ukazującej Boga jako tego, który prowadzi swoje stworzenie nawet przez dramaty zła i grzechu do ostatecznego celu: zbawienia człowieka.



Naturalnie i nienaturalnie


Pytania o „rolę” Boga w początku życia i śmierci nabierają szczególnego znaczenia, kiedy w obu tych aktach pomiędzy człowiekiem a Bogiem staje ktoś trzeci, kto „wspomaga” śmierć lub życie. Ale nawet w przypadku takiej śmierci ostatecznie często zgadzamy się na formułę „Bóg go zabrał”. Jak jednak sobie poradzić z poczęciem, w którym obok mężczyzny i kobiety jest jeszcze lekarz, dokonujący zapłodnienia in vitro? W odniesieniu do tej techniki można się czasem spotkać ze stwierdzeniem, że prokreacja została zastąpiona reprodukcją. Od tej konstatacji niedaleko już do stwierdzenia, że „dziecko z probówki” to – jak chcą niektórzy – produkt. Niefortunność takiego myślenia okazuje się szczególnie bolesna wtedy, gdy uświadomimy sobie, że w Polsce żyją tysiące ludzi zawdzięczający swoje życie tej technice.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...