Co łaska

„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”, ale „godzien jest robotnik zapłaty swojej”. Stawek na ofiary za posługę kościelną właściwie nie ma. Ale właściwie są. Tygodnik Powszechny, 24 luty 2008



Anna Wójcik, która fotografuje podczas uroczystości kościelnych, opowiada o młodej parze, która nie wiedziała o ofierze za ślub. – Nie zapłacili, a ksiądz otwarcie im nie zasugerował. W efekcie kościelny nie rozłożył dywanu, po którym zwykle wchodzą młodzi, nie było dekoracji, a Msza – pozbawiona kazania.

Edyta z miasteczka na południowym Podlasiu opowiada, jak jej znajomi usłyszeli od proboszcza „co łaska, nie mniej niż tysiąc”. – Nieprawda – oburza się ów proboszcz. – Jeszcze nigdy ślubu za tysiąc nie miałem. Z zasady ofiara jest dobrowolna. 200, 300, 700 zł albo za darmo, jeśli nie mają pieniędzy. To wszystko plotki – mówi smutno.

Magda z warszawskiej parafii: – Zakonnica pracująca w kancelarii powiedziała, że za ślub biorą „co łaska, ale nie mniej niż 300 zł”. Gdy chcieliśmy zapłacić tę ofiarę, powiedziała, żeby z tym udać się do proboszcza. Gdy spytałam go, czy nie ma minimalnej kwoty, odpowiedział, że gdybyśmy ofiarowali nawet 10 zł, to ślub się odbędzie.

Ks. Fidelus zapewnia, że problemem w kościele Mariackim może być co najwyżej termin. Kalendarz jest pełen. O stawkach nie ma mowy, choć to jeden z najpopularniejszych kościołów krakowskich. – Np. studenci często w ogóle nie mają pieniędzy – mówi. – Bywa, że ktoś przychodzi chrzcić dziecko, a nie ma ślubu kościelnego i tłumaczy, że go na to nie stać. Wtedy wszystko załatwimy, bez żadnych ofiar.

Inni księża podkreślają, że jeśli stać kogoś na wesele, to stać i na ofiarę.

Na stronie internetowej gdańskich dominikanów czytamy: „Od pary biorącej ślub w naszym kościele pobieramy opłatę 500 zł. Opłata jest stała. Zawiera wynagrodzenie organisty. Nie ma żadnych dodatkowych opłat. Jeśli suma ta jest dla Was zbyt wysoka, nie bójcie się o tym powiedzieć”.

– Tak jest od początku roku. Traktujemy to jako eksperyment. Na razie funkcjonuje dobrze – mówi o. Jacek Krzysztofowicz, przeor i proboszcz kościoła św. Mikołaja w Gdańsku. – Wydaje mi się, że ludzie wolą jasne reguły. Jeśli każemy im się domyślać, nie dziwmy się, że bywają niedomyślni. Dziś młodzi często wybierają kościół tak jak salę weselną czy orkiestrę – mówi. – Przez wszystkie poprzednie lata na pytanie: ile, odpowiadałem: dobrowolna ofiara. I często były to grosze. Określenie wysokości ofiary nie ma być wzmocnieniem finansów parafii czy wielkim zyskiem. Chcę mieć jednak poczucie, że jesteśmy szanowani, a nie wykorzystywani. Za rzeczy ważne nie można płacić groszy.

Kłopoty zaczynają się, gdy młodzi wybierają kościół inny niż parafialny. Biurokratyczne, ale z podłożem finansowym. Małgorzata i Michał półtora roku temu brali ślub w rodzinnej miejscowości panny młodej, choć oboje mieszkali w Krakowie. Poprosili – byłego już – proboszcza parafii Michała o wypisanie protokołu i delegacji. Byli przygotowani na ofiarę za ten dokument. Ale usłyszeli: „nie będę na was tracił czasu, skoro ślub gdzie indziej bierzecie i pieniądze gdzie indziej nosicie”. Skończyło się skargą do kurii, która odpisała z ubolewaniem i poinformowała, że proboszcz został poproszony o wyjaśnienia.

Ks. prałat Tadeusz Dziedzic, nowy proboszcz tej parafii, krakowskich Łagiewnik, rozkłada ręce. Objął ją pół roku temu. I rozpoczął zmiany.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...