Liczby nie mają znaczenia

Emocje opadły, do grobu Jana Pawła II pielgrzymów z Polski przyjechało w tym roku niewielu. Być może jednak w takiej ciszy łatwiej o modlitwę? Tygodnik Powszechny, 13 kwietnia 2008



Ks. Mirosław Pstrągowski z parafii św. Łukasza Ewangelisty w bydgoskim Fordonie do Rzymu przyjeżdża z grupami pielgrzymów regularnie. – Jeśli podróże tutaj mają być modą albo przymusem, to mijają się z celem. Wizyta w Watykanie powinna człowieka zmieniać – uważa.

Ale ks. Pstrągowski, przygotowując się ze swoimi parafianami do wyjazdów, nie jest kategoryczny. Bo skąd ma wiedzieć, kto jedzie w poszukiwaniu rozrywki, a kto głębokiego przeżycia. A może właśnie ta pielgrzymka dla zabawy coś w człowieku zmieni?

Jedyne, co może zrobić, to starać się, by powierzeni mu ludzie nie myśleli o Janie Pawle II raz do roku, w pierwszej połowie kwietnia. – Dlatego w drugi dzień każdego miesiąca odprawiamy nabożeństwo. Do tego różaniec i omawianie jego duchowego testamentu. Żadnej przypadkowości – deklaruje.



On idzie obok nas


Trzy lata po śmierci Jana Pawła II nie zniknęło pomieszanie religijności z patriotyzmem: część pielgrzymów polskich nadal przyjeżdża po to, by wzmacniać nie tylko swoją wiarę, lecz również poczucie dumy narodowej. Okryci flagami, w szalikach i biało-czerwonych koszulkach z orłem, pod sztandarami z wypisanymi nazwami miast, przypominają kibiców. Nad placem św. Piotra znów powiewają flagi z Wodzisławia Śląskiego, Bydgoszczy, Skoczowa, Międzychodu i Wolsztyna. Biało-czerwone barwy widoczne są najbardziej. Żadna inna nacja w Watykanie nie podkreśla tak mocno swojej obecności.

Karina Janeczek, przedstawicielka młodej Polonii w Rzymie, również przyszła z flagą na długim drzewcu. – To jedyny dzień w roku, kiedy mam ochotę krzyczeć, że jestem Polką – tłumaczy. – Jak idziemy przez miasto z flagami, Włosi nas pozdrawiają, zaczepiają, są serdeczni. Takie święto powtarza się każdego roku. W inne dni tego nie ma, Polonusów i tutejszych dzieli przepaść. A dzisiaj czuję się, jakby polski Papież szedł obok nas. Mamy obronę.

Ks. Pstrągowski: – Unikam myślenia, że jeśli ktoś jest sentymentalny albo wspomnienie Papieża trąca w nim wyłącznie narodowe struny, to na placu św. Piotra przebywać nie powinien. A może właśnie to początek przemiany na lepsze?
 

Skośny taki


Po Mszy tłumy ustawiają się w kolejkę: trzeba przyklęknąć przed grobem Jana Pawła II. Czasu jest niewiele, ochroniarze rutynowo popędzają, więc większość pielgrzymów przebiega przed skromnym nagrobkiem, ledwo rzuciwszy na niego okiem. Są też i tacy, którzy coś z Panem Bogiem chcą załatwić.

Sami nie potrafią, a przez Jana Pawła II jakoś łatwiej. Tym bardziej że teraz po śmierci jest jak na wyciągnięcie ręki, bardziej dostępny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...