Jesteśmy z prochów wszechświata

Pan Bóg myśli matematycznie z ogromną precyzją i logiką. Oczywiście nie jest to logika człowieka, bo dostępne nam są jedynie jej okruchy. Tygodnik Powszechny, 13 lipca 2008



Ostrze krytyki kieruje się na ważną rolę przypadku, jaką odgrywa on w teorii ewolucji. W takim myśleniu dostrzegam odrodzenie się w nowej formie idei głoszonych przez starożytną sektę manichejczyków. O ile w manicheizmie Pan Bóg jako zasada dobra przeciwstawiany był materii jako zasadzie zła, o tyle we współczesnych prądach anty­ewolucyjnych tą zasadą zła, która walczy z Panem Bogiem, jest przypadek, dlatego należy go wyeliminować.

Tymczasem w porządnej teologii chrześcijańskiej przypadek jest wkomponowany w plan Boży. To, co dla nas jest przypadkiem, nie musi być przypadkiem dla Pana Boga. Jeżeli kiedyś pociąg się spóźnił i dzięki temu mój tata spotkał się z moją mamą, to można powiedzieć, że to był przypadek, ale równie dobrze można powiedzieć, iż była to Boża Opatrzność. Ciekawe, że ludowa pobożność często przypisuje takie przypadki wprost Panu Bogu.

Mam jednak wrażenie, że Kościół ciągle ma kłopoty z przyswojeniem danych naukowych. W słynnej wypowiedzi z encykliki „Humani generis” (1950) w sprawie ewolucji biologicznej Pius XII napisał, że Kościół nie zabrania dyskusji nad doktryną ewolucjonizmu z jednym wszakże wyjątkiem: „wiara katolicka nakazuje nam uznanie bezpośredniego stworzenia dusz przez Boga”. Zatem zdaniem papieża dyskusja może dotyczyć jedynie „problemu pochodzenia ciała ludzkiego z istniejącej uprzednio organicznej materii”. Wynikałoby z tego, że człowiek ma dwa źródła istnienia: ewolucja „produkuje” ciało, a duszę stwarza bezpośrednio Pan Bóg i jakby z zewnątrz dodaje do „istniejącej uprzednio materii organicznej”. Czy nie jest to pomieszanie porządków?

Wypowiedzi papieży na temat ewolucji nie mają charakteru dogmatycznego. Poza tym same podlegają ewolucji: w 1996 roku Jan Paweł II mówił już o ontologicznym skoku między zwierzęcym przodkiem a człowiekiem. Przypomnę, jak wypowiedź Piusa XII skomentował Karl Rahner. Używając tradycyjnego tomistycznego języka, rozróżnił przyczyny kategorialne, czyli wszystkie przyczyny materialne działające we wszechświecie, i przyczynę transcendentalną, czyli Pana Boga. Rozróżnienie to wskazuje na różny rodzaj przyczynowości. Przyczyny kategorialne mogą być bezpośrednie i pośrednie – kiedy piszę artykuł, przyczyną bezpośrednią (narzędną) jest pióro. Rahner powiadał: przyczyna transcendentalna tym różni się od przyczyn kategorialnych, że daje istnienie, a więc zawsze działa na skutek bezpośrednio, także wtedy, gdy działa za pomocą przyczyn kategorialnych. Działa wewnątrz nich. Zatem czy powstaje dusza, czy następuje rozpad atomu, Bóg zawsze działa bezpośrednio, od wewnątrz samego związku przyczynowego.

Wobec tego Bóg swoją stwórczą mocą działa bezpośrednio zarówno w jajowodzie, gdzie powstaje zarodek, jak w wątrobie czy mózgu – i zastrzeżenie papieża traci sens?

Czasem widuję w różnych zakrystiach tabliczkę z napisem: „Prosimy o ciszę, bo Bóg jest tuż”. Śmieję się, że to herezja, gdyż Bóg jest wszędzie, a nie tuż.

A sakramentalna obecność w Eucharystii?

Tajemnica Eucharystii wręcz pomaga mi wierzyć, gdyż jest czymś tak niezwykłym, że trudno sobie wyobrazić, aby człowiek sam ją wymyślił. Sakramentalna obecność nie oznacza jednak, że w hostii jest większe „stężenie” Boga, tylko że jest On bardziej dostępny dla człowieka. I to jest niesamowite.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...