Pobożność nie zastąpi terapii

W kościołach zwracamy w sierpniu uwagę na alkohol, bo tak się tradycyjnie przyjęło. Ale dobrą sprawę można popsuć złymi metodami. Trzeba mówić nie tylko o abstynencji, ale i o kulturze picia. Tygodnik Powszechny, 17 sierpnia 2008



Myślenie magiczne: podpiszę się i to sprawi, że będę wyleczony.

Są też inne przypadki: mężczyzna chce się wpisać, bo obiecał żonie. Żona nie może wymagać od niego takich rzeczy. Proponujemy pijącym dołączenie do grupy Anonimowych Alkoholików, żeby o swoim piciu i trzeźwieniu nauczyli się mówić; a rodzinie – współuzależnionym – rozmowę, jak żyć z alkoholikiem.

Wróćmy do kwestii choroby: przy leczeniu nie wolno nadużywać wiary w Boga. Trzeba pamiętać, że Chrystus był i Bogiem, i człowiekiem. Więc leczenie musi być związane, owszem, z pobożnością, lecz także z tym, co ludzkie. Potrzebny jest odwyk czy miting AA, terapia.

Alkoholicy nieraz stają się ateistami. „Tyle się modliłem, żeby Bóg mnie wyleczył, a On nie zrobił nic”. Potrzeba tu dużo duszpasterskiej wyrozumiałości i pedagogii, żeby doprowadzić trzeźwego już alkoholika do nawrócenia. „Nie pomógł mi Bóg, tylko miting AA”. Bo wcześniej zapisał się do księgi, przysiągł – i nie pomogło.

Więc wiara nie pomaga w leczeniu?

Przyszedł do mnie ostatnio pewien mężczyzna i powiedział: „Ale byłem świnią”. Na mitingu trzeźwościowym, kilka lat temu, bez spowiedzi, pijany, przystąpił do komunii. Nim doszedł do trzeźwości, minęły dwa lata. Mówię mu: „Stop, spójrzmy na to inaczej. Jak wielki jest Bóg, który przyszedł do ciebie pomimo grzechu, braku spowiedzi, pijaństwa. Jezus w tej Komunii do ciebie przyszedł i działał od środka”. Nie wolno budzić w człowieku dodatkowego lęku, że jest nic niewart. Ks. Tischner stwierdził kiedyś: można powiedzieć, że człowiek jest wielkim grzesznikiem i dlatego umarł za niego Chrystus, ale można inaczej: jesteśmy naprawdę ważni i dlatego Jezus za nas umarł.

Ten człowiek zrozumiał, że wiara mu pomogła. Zresztą to jeden z 12 kroków AA. Ale nie można go traktować instrumentalnie – pobożność nie zastąpi terapii. Ona powinna polegać na tym, że ktoś pomaga, oddaje swój czas. Mamy tu 50 wolontariuszy, którzy przyjeżdżają w czasie urlopu, żeby rozmawiać z ludźmi.

Może niealkoholicy powinni sierpień przeżywać, uświadamiając sobie, jak pomóc komuś, kto pije? Tego u nas nie ma. Nie każdy nawet wie, co to jest AA, a tym bardziej Al-Anon (grupy współuzależnionych).

Jak Kościół może wychowywać do kultury picia?

To sprawa mentalności duchowieństwa – o niektórych rzeczach się nie mówi. Nie ma pozytywnej nauki o piciu. Mówi się tylko o abstynencji.

Zresztą to nie problem biskupów, ale dużo głębszy. Potrzeba pracy i otwartości. Jeśli ksiądz zbliży się do problemów ludzi i będzie dla nich bardziej dostępny, uzyska tym więcej niż niejedną akcją.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...