„Moralny klimat” wokół debaty o in vitro musi uwzględniać fakt, że wartości chrześcijańskie nie pokrywają się jedynie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego, a od demokracji nie można domagać się, że przyjmie te wartości, interpretując je po myśli Kościoła. Tygodnik Powszechny, 25 stycznia 2009
Takie stanowisko oparte jest na trzech powiązanych ze sobą tezach: tezie o tożsamości genetycznej, tezie o indywidualizacji oraz tezie o ciągłości procesu rozwoju. Pierwsza z nich mówi, że w efekcie zapłodnienia powstaje nowy ludzki genom, obrazowo mówiąc: unikalny zapis genetyczny (wspólny jednak dla monozygotycznych bliźniąt), który nie podlega żadnym istotnym zmianom w trakcie dalszego rozwoju.
Druga podkreśla, że w chwili zapłodnienia dochodzi do powstania nowego ludzkiego organizmu, który jest jednym i tym samym indywiduum co embrion, płód, noworodek i osobnik dorosły, który się z niego rozwinie. Trzecia podkreśla, że proces ma charakter ciągły, czyli dorosły człowiek i zarodek, z którego się rozwinął, to ten sam organizm, jakkolwiek oczywiście nie taki sam.
Personalizm ontologiczny koresponduje z możnością bierną w ujęciu Arystotelesa. Podkreśla się tutaj wyraźną różnicę między potencjalnością gamet i potencjalnością zarodka. Pierwsza wyraża się w możliwości ich udziału w powstaniu nowej istoty, druga jest wewnętrzną potencjalnością już istniejącej istoty realizowaną wedle posiadanej przez nią natury. Możność czynna jest możnością rozwojową zarodka.
Oznacza to, że rozwój istoty ludzkiej jest rozwojem ukierunkowanym na aktualizację zdolności do racjonalnego myślenia i samoświadomości, tak więc w ciągu całego życia istoty ludzkiej mamy do czynienia z jedną substancją, która musi być substancją racjonalną ab inito. Potencjalność embrionu nie jest zatem potencjalnością do stania się osobą, tylko jest to potencjalność osoby do pełnego zaktualizowania zdolności, które charakteryzują osoby dorosłe.
Jak pisze Alfonso Gomez-Lobo, profesor metafizyki i etyki na Georgetown University oraz członek Komisji Bioetycznej przy rządzie USA: „jeśli A jest potencjalnie B (istotą myślącą i samoświadomą), to nie wynika z tego, że A nie jest B. Wynika natomiast, że A jest B (istotą myślącą i samoświadomą), choć oczywiście jeszcze nie w pełni rozwiniętą. Jeśli powinniśmy szanować B, to powinniśmy także szanować A, ponieważ posiada on te same własności, które uzasadniają nasz szacunek do B, tylko we wczesnym stadium rozwoju”.
Mówiąc prościej – jednokomórkowy organizm, który powstał z połączenia plemnika mojego ojca i jajeczka mojej mamy, jest jednym i tym samym indywiduum co ja przy zachowaniu różnicy pomiędzy „aktywną możnością” a „byciem w możności”. Aktywna możność osobowa zarodka nie jest bowiem równoznaczna z dojrzałą realizacją tejże możności, nie oznacza to jednak, że różne etapy aktualizacji są stopniami wartości rozwijającego się organizmu.
We współczesnych rozważaniach nad statusem moralnym najwcześniejszych form ludzkiego życia dominuje jednak aktualistyczna interpretacja zasady potencjalności, na którą powołują się rzecznicy in vitro. Według nich zarodek nie posiada aktualnie – ani w formie zalążkowej, ani w formie rozwiniętej – zdolności intelektualnych właściwych osobom, ale jest organizmem zdolnym do stania się istotą racjonalną i samoświadomą.
Zdaniem rzeczników tego stanowiska, z ustaleń współczesnej nauki, wspartych rozważaniami filozoficznymi, wynika, że nowe ludzkie indywiduum, numerycznie identyczne z dorosłym osobnikiem gatunku homo sapiens, powstaje nie wcześniej niż około 18-19 dnia po zapłodnieniu. Oznacza to, że dopiero od tego momentu rozwoju zarodkowego conceptus może być określany mianem potencjalnej osoby. Osobowa potencjalność rozumiana jako możliwość nie jest uznawana za rację przyznawania zarodkowi praw osoby – w tym prawa do życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.