Belgijski łącznik

W tamtych czasach polski ksiądz cicho czytał łacińskie teksty, podczas gdy lud śpiewał pobożne pieśni lub odmawiał różaniec. Dzwonek ministranta pięć razy przerywał te śpiewy i sygnalizował wiernym, co się przy ołtarzu dzieje. Tygodnik Powszechny, 9 sierpnia 2009


Oblatem był Józef Wielowieyski, dyplomata, poseł w Bukareszcie, senator i minister; również filozof Bohdan Kieszkowski i wielu innych. Młodzi ludzie, przede wszystkim, lecz nie wyłącznie, ze środowiska ziemiańskiego, prosili o przyjęcie do zakonu. Pierwsi to Karol Stanisław Sołtan, Jan Wierusz Kowalski, Wojciech Rostworowski, późniejszy przeor Tyńca i kameduła z imieniem zakonnym Piotr, ks. diecezji gnieźnieńskiej Tadeusz Golski, o. Mateusz Skibniewski z lwowskiego „Odrodzenia” i o. Dominik Michałowski, wychowanek benedyktyńskiego Coll?ge’u w Belgii.

Wszyscy (było ich u początków dziesięciu) nowicjat odbyli w opactwie św. Andrzeja w Belgii. Mnożyły się propozycje fundacji. Przedstawiali swe propozycje i zapewniali wsparcie nowej fundacji Kozłowieccy, Skirmunttowie, księżna Sanguszko i inni.

***

Tyńcem o. Karol interesował się przejściowo. W 1929 r. obejrzał kościół, opatówkę i ruiny. Metropolita Sapieha widział możliwość oddania Tyńca benedyktynom, jednak niebawem, w poszukiwaniu funduszy na budowę domu katolickiego w Krakowie, sprzedał siostrom felicjankom folwark, ostatnią pozostałość z włości tynieckich, tak że projekt tyniecki wydawał się całkowicie pogrzebany.

Tymczasem w 1936 r. przedstawiono ojcu Karolowi nową propozycję. Związane z Odrodzeniem i Laskami panny Szczuka, prowadzące elitarne gimnazjum dla panien w Rabce, zaproponowały benedyktynom swój dawny budynek, przenosząc szkołę do nowego. I tak powstał internat świętego Benedykta w Rabce. Opat dzieło poparł, przysłał na urząd przeora o. Huberta Vanderhovena. Z czasem zjawili się tam młodzi ojcowie z Belgii – o. Piotr Rostworowski i o. Jan Wierusz Kowalski. Internatem kierował o. Karol. Wychowankowie rekrutowali się ze środowiska ziemiańskiego, do benedyktynów wstąpił Jan Szczaniecki.

Na decyzję zamknięcia internatu i przeniesienia się do Tyńca wpłynęła najpierw wizyta arcybiskupa Sapiehy w Rabce i rozmowa o obecności benedyktynów w archidiecezji, a więc i o Tyńcu. Entuzjastami przeniesienia się do Tyńca byli młodzi ojcowie. To oni – na własną rękę – prowadzili pierwsze rozmowy z metropolitą. Za Tyńcem zdecydowanie przemawiała historia. Choć o. Karol nie był entuzjastą projektu, decyzje opata (maj 1939 r.) o zamknięciu Rabki i przeniesieniu się do Tyńca przyjął ze spokojem. Uroczysty ingres odbył się 30 lipca 1939 r.

Potem wybuchła wojna. Była ucieczka zakonników na wschód i powrót. Po tych przeżyciach Tyniec stał się dla młodych mnichów domem. Był też oparciem dla wielu ludzi. Wystarczy przejrzeć zapiski Jerzego Turowicza, by się przekonać, że klasztor dla niego, a z pewnością także dla innych, był miejscem spokoju i odnowy ducha. Z ojcem Karolem van Oostem Turowiczów łączyła przyjaźń sięgająca jeszcze lat dwudziestych. Tymczasem przeor – ojciec Karol, mianowany wizytatorem zakonnic, jeździł po okupowanym kraju. Służył posługą dawnym przyjaciołom, wychowankom, a także ludziom z AK.

Pozostał w Tyńcu do 1951 r. Na polecenie przełożonych wrócił do Belgii, a w roku 1959 udał się jako misjonarz do Zairu. Przebywał tam do 1969 r. Ostatni okres życia spędził w macierzystym opactwie św. Andrzeja. Powierzono mu w ostatnich dwóch latach życia skromną funkcję nadzorcy refektarza. Tracił słuch, miał trudności z językiem flamandzkim, co sprawiało, że był coraz bardziej samotny, nigdy jednak od wspólnoty się nie oddalał. Tęsknił za Polską. Zmarł 22 lutego 1986 r., w wieku 86 lat.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...