Tańczyć poza korowodem

Wreszcie będę mógł robić to, czego zawsze pragnąłem. Ja się urodziłem dla teorii. Nigdy nie byłem ani wikarym, ani proboszczem, dlatego nie mogłem być szczęśliwym biskupem. Tygodnik Powszechny, 6 września 2009


Jaka jest specyfika Waszego seminarium?

Często diecezje, zwłaszcza te młode, zaczynają od tworzenia własnych seminariów. Ich jakość? To takie domowe „manufaktury”. My mamy wspaniałe rozwiązanie – wspólne seminarium i fakultet z diecezją gliwicką. Zawsze wicerektorem jest ktoś z Gliwic.

Na czym polega ewolucja formacji seminaryjnej?

Na tym, że jest więcej otwartego dialogu, dyskusji. Przy egzaminach można dyskutować. 50 proc. tych, którzy się immatrykulują, dochodzi do kapłaństwa. To są ich własne decyzje. Wydalenia są czymś wyjątkowym. Dziś decyzje o wstąpieniu do seminarium są dojrzalsze niż dawniej, bez nacisków familijnych i – co znamienne – gros pochodzi z miast, z rodzin inteligenckich.

Wczoraj po raz ostatni uczestniczył Ksiądz Arcybiskup w zebraniu Konferencji Episkopatu.

Tak, tego specjalnie nie będę żałował, choć się tam wiele nauczyłem, choćby tego, jak bardzo nasz Kościół jest zróżnicowany. To, że nie jest szablonowy, ma pewien urok. Zrozumiałem, jak ważny jest szacunek dla regionalności, dla różnych wrażliwości lokalnych.

Ukazał się ostatnio w „Financial Times” artykuł o tym, że Polska coraz bardziej się sekularyzuje. Jako jedną z przyczyn podano brak charyzmatycznych przywódców, jakimi byli kard. Wyszyński i Jan Paweł II. Bez takich postaci, powiedziano, Kościół w Polsce zaczyna pękać. Czy społeczność kościelna musi być budowana na wielkich autorytetach?

Dawniej musiała, dziś już nie. Już nie będzie miała takich wielkich autorytetów, bo się wszystko relatywizuje. To jest inna epoka i musimy się z tym pogodzić, że odpowiedzialność przechodzi na każdego wierzącego, na księży, ale i na świeckich. Każda epoka ma swoją wizję i swoją kontekstualność bycia Kościołem. Dziś już taki wielki przywódca nie zyskałby powszechnego uznania. Te czasy chyba minęły.

A „Tygodnik Powszechny”? Czy Kościołowi w Polsce ciągle jest potrzebny?

Trzeba rozróżniać. Radio Maryja nie jest radiem Kościoła katolickiego w Polsce, ale radiem w Kościele katolickim. Tych rozgłośni jest bardzo wiele, prawie każda diecezja ma swoją.

Myślę, że „Tygodnik” jest też jednym z czasopism w Kościele katolickim w Polsce. Nieodzownym. Żyjemy w takiej rzeczywistości, jaką widzimy, i nie można się na nią obrażać. W niej trzeba żyć i na jej kształt wpływać. Myślę, że „Tygodnik”, w tym szerokim spektrum uwarunkowania socjologicznego, eklezjalnego, antropologicznego i uniwersalnego, spełnia swoje zadanie. To „powszechność” Kościoła.

Trzeba mówić o trudnych sprawach w Kościele i lepiej, jak my mówimy o nich, niż gdyby mówili tylko ci, którzy od Kościoła odeszli czy jego wrogowie. Cóż, trzeba pamiętać i o tym, że w historii „Tygodnika” był okres, w którym zawładnęła nim ideologia. To ciąży na nim, to w pamięci pozostało.

Jak być dobrym biskupem?

Muszę wyznać, że przez 32 lata szukałem na to sposobu i nie znalazłem. Muszę szukać dalej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...