Chcemy być sobą

Ostatnie dziesięciolecia pokazały, że potrafimy być bardzo pragmatyczni. Wcale nie jesteśmy romantykami. Bardziej od romantyzmu cechuje nas indywidualizm, chociaż zabarwiony skłonnościami do cwaniactwa i nieobliczalności. Tygodnik Powszechny, 7 lutego 2010


Czyli najpierw musimy się najeść, żeby polubić gejów?

Kupić dobre samochody, luksusowe mieszkania, urządzić się w nich. Nie jesteśmy jeszcze społeczeństwem klasy średniej.

Wciąż popieramy karę śmierci.

Wydaje się, że odpowiada to dominującemu w naszym społeczeństwie przekonaniu sprawiedliwej kary. Wprawdzie Kościół naucza inaczej, ale w ilu sprawach słuchamy Kościoła na co dzień? Przeważa pogląd, że jeśli ktoś popełnił zbrodnię, to musi za nią ponieść adekwatne konsekwencje.

Zachód widzi w nas także antysemitów.

Wydaje się, że krzywdząca zbitka Polak-antysemita wynika z pomijania tzw. uwarunkowań brzegowych. Nieobcy był nam, i może jest, pogardliwy stosunek do Żydów, ale nie przybierał on tak drastycznych form jak w innych krajach. Polakom przypisuje się antysemityzm, nie pamiętając, ilu Żydów u nas mieszkało – wydaje się, że efekt antysemityzmu można przypisać czynnikowi demograficznemu i gdyby w innych krajach żyło tylu Żydów, antysemityzm mógłby być nie mniejszy.

Mówił mi Pan kiedyś, że mamy instynktowną niechęć do zmian – że skoro jest, jak jest, to lepiej tego nie zmieniać. To też jakaś forma konserwatyzmu...

Od kilku lat analizujemy z kolegą Dariuszem Przybyszem homogamię towarzyską i małżeńską. Pytamy ludzi o zawód i wykształcenie małżonka oraz bliskiego znajomego. Silna zgodność tych cech oznacza mniejszą otwartość, a pośrednio – może być również wskaźnikiem niechęci do zmian na poziomie strategii jednostkowych – lepiej trwać przy określonych zasadach, mówiących, że „mezalianse” (robotnik–pani mecenas) obarczone są dużym ryzykiem. Jeszcze lepszym wskaźnikiem braku otwartości jest silna zgodność między statusem społecznym znajomych, bo swoboda wyboru tu jest całkowita: znajomego łatwiej zmienić niż żonę. Otóż porównanie wyników z 1988 r. i 2008 r. pokazuje, że tak rozumiana homogamia uległa zmniejszeniu, czyli ludzie mają większą tendencję do wyboru kogoś z innego piętra struktury społecznej.

A Pana najbliżsi znajomi to...?

„Inteligenci”, koleżanki i koledzy z pracy... Wróćmy do ustaleń płynących z naszych badań. Cytowane wyniki dotyczą tylko dwóch punktów czasowych. Aby mieć lepszy obraz, brakuje nam jeszcze co najmniej trzeciego. Niemniej teraz Polacy są bardziej gotowi zawierać związki małżeńskie z ludźmi z innych pięter drabiny społecznej niż 20 lat temu. Można to wyjaśniać hipotezą o tzw. romantic love, kiedy ludzie nie kierują się statusem społecznym, ale np. atrakcyjnym wyglądem. Jednak w dalszym ciągu wybór opierający się na podobieństwie statusu przeważa.

Spadek homogamii może m.in. wynikać ze wzrostu poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie. Gdy czujemy się mniej bezpieczni, szukamy partnerów o podobnych oczekiwaniach, wartościach i przewidywalnych zachowaniach. Teraz Polakom jest lepiej i nie boją się nowych sytuacji. To, że tak wielu młodych Polaków wyjechało za granicę, też pokazuje, że stajemy się coraz odważniejsi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...