Nieznośne brzemię wolnej woli?

Wolna wola połączona z rozumem sprawia, że rozeznając słuszność pewnych nakazów i zakazów, chcemy się dobrowolnie tym nakazom czy zakazom podporządkować. Don BOSCO, 10/2009



Bóg czeka na nas cierpliwie, ale są chyba jakieś granice naszych religijnych poszukiwań, za które nie powinniśmy się jednak wychylać?

Takimi granicami są zwyczajnie przykazania Boże. No i prawdy religijne poznawane podczas różnych rodzajów katechizacji. Jeśli człowiekowi naprawdę zależy na tym, żeby pracować nad sobą i żeby mieć czyste sumienie – nie żeby wylizać jak kotek futerko i jaśnieć jego blaskiem – przysłuży się wtedy społeczeństwu swoją uczciwością i poprawnością. Może taka poprawność być zdobywana sama dla siebie, a może po to, żeby ludziom służyć, żeby ludzie nie stracili nadziei, że są tacy, którzy właśnie wolną wolę kierują w tę stronę, ażeby czynić dobrze, zwyciężać zło.

Im więcej wiemy, mamy dobrą wolę, to wtedy tym łatwiej pójść dobrą drogą i znajdować granice wolności, że tu wolno, a tam nie wolno. Kiedyś, ks. prymas Wyszyński powiedział: „Bardzo lubię chodzić na spotkania młodych, ich dyskusje są ciekawe, ale cóż, oni nie wiedzą, o czym dyskutują, oni nie czytają”. Dlatego zachęcam, żeby czytać, uczyć się religii. I rodzice, żeby przypilnowali dzieci, bo są pierwszymi, którzy powinni od samego początku nad tym czuwać. Podczas lekcji religii zamiast odrabiania innych lekcji albo grania w bitwę morską, naprawdę warto posłuchać tego, co mówi katecheta, wiedzieć i wtedy, jeśli się chce być dobrym, to wiadomo, jak wybierać. A jeśli gwiżdże się na wszystko...

No właśnie, co wtedy? Co wtedy może rodzic, jeśli dziecko gwiżdże na wszystko, jeśli nie chce się modlić, chodzić do kościoła? Zostawić mu wolność?

Absolutnie nie przymuszać. Bo jeśli się namolnie nakazuje, to skutek jest odwrotny.

Ale danie dziecku wolności w zrezygnowaniu z Boga, to ogromny trud i krzyż dla wierzącego rodzica.

Wiele razy słyszałem, jak młodzi mówili: „Jak jestem w domu, to do kościoła chodzę dla rodziców, gdzie indziej nie chodzę i już”. To oczywiście jest za mało. Nie można zmuszać, ale też nie można powiedzieć: „Rób, co chcesz, to twój wybór”. Nie. Ja muszę powiedzieć, że mnie się to nie podoba, że robisz źle, ale jesteś moim dzieckiem i wiedz, że ja ciebie nie wyrzucam z mojego serca, a mogę dla ciebie zostawić miejsce na zawsze w swoim domu, więc nie chciej, żebym tylko dla świętego spokoju pochwalał twoje postępowanie. To byłby brak szacunku dla ciebie. W tej chwili tego nie rozumiesz, ale mam nadzieję, że kiedyś pojmiesz. Ale to działa tylko wtedy, jeśli sami chodzimy do kościoła, bo często dzieci mówią: ”Jak oni żyją, nakazują nam, a sami się kłócą, do kościoła chodzą rzadko, kradną, naciągają, a nam każą chodzić do kościoła”.

Bywa jednak, że nawet dzieci z dobrych domów też przestają chodzić do kościoła...

Tu nie ma recepty, nie można uogólniać. Bo jest tak: złe rodziny – dobre dzieci, złe rodziny – złe dzieci, dobre rodziny – dobre dzieci i dobre rodziny – złe dzieci. Tu są wszystkie możliwości i ze wszystkimi sytuacjami się trzeba liczyć. I wtedy, co? Daję dobre świadectwo. My klękamy, a ty nie musisz klękać, to jest wolna wola. Ale małemu dziecku trzeba kazać.

Jak ja byłem mały, to do pacierza się klękało każdego dnia, to było jasne, że tak jest i koniec. Kiedyś poszliśmy spać, a tata przyszedł i pyta: „A pacierz był?”, no nie było, więc wszyscy z łóżek i do pacierza. To było tak normalne, zwyczajne i nie było żadnego filozofowania. Teraz nie mam problemu z pójściem na modlitwy zakonne, a jeśli czasem się za mało pomodlę, to z całą odpowiedzialnością wiem, że to nie jest w porządku. Tak jak papież kiedyś mówił: „Jeśli przed modlitwą wszystko ustąpi na dalszy plan, wówczas modlitwa daje sobie radę z najbardziej zapracowanym dniem.”




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...