Przypinanie skrzydeł

Każdy problem w małżeństwie powinien być rozwiązany bez arbitrażu rodziców, bo wtedy się tworzą różne stronnictwa i to tylko pogłębia konflikt. Don BOSCO, 1/2010



Czyli zaburzona więź między małżonkami powoduje nadmierne skoncentrowanie się na dzieciach?

W bardzo dużym stopniu tak, choć nie chciałbym tego uogólniać. Rodzice często przeżywają podświadomy lęk przed tym, co dalej będzie w ich życiu. Jak odchodzi z domu pierwsze dziecko, to jeszcze pół biedy, ale w momencie, kiedy odchodzi ostatnie, to jest już dramat dla rodziców. Ponieważ nagle robi się pusto. Wszystkie czynności, zadania, jakie mieli jako rodzice nagle się urywają. I teraz, jeżeli nie ma jasno ustawionej hierarchii wartości, że tak ma być, że dziecko ma wyjść z domu, to usiłuje się tę pustkę zapełnić. Zaczyna się bardzo delikatnie, że oni nie wiedzą jak żyć, jest więc chęć ustawiania im wszystkiego. Rodzice bardzo chętnie, w najlepszej wierze, chcą narzucać to, co sami przeżyli i doświadczyli jako najlepsze. A przecież to należy do zupełnie innej epoki

Jak sobie więc radzić z pustką po odejściu dzieci?

Można wykorzystać ten czas jako odkrywanie na nowo więzi małżeńskiej. To my jako małżonkowie jesteśmy dobrem, my jesteśmy sakramentem i dopiero z tego wynika nasza więź z dziećmi. Kiedy dzieci odchodzą z domu w sposób szczególny potrzebne jest odkrywanie siebie na nowo. Mamy wtedy dla siebie więcej czasu. Mamy też czas na niespełnione plany czy ambicje zawodowe, służenie innym, rozwijanie zainteresowań, realizację marzeń. Otwiera się cała gama możliwości spełniania swojego życia na częściowo już innych płaszczyznach, ale zawsze z nastawieniem, że my, w naszym małżeństwie, jesteśmy sobie dani i przeznaczeni do końca.

Sporo małżeństw się jednak w tym czasie rozpada.

Kiedy pojawia się pustka, a współmałżonek jej nie zapełnia, to często zaczyna się poszukanie nowego partnera. I to jest dramat.

Jeśli jednak rodzice nie szukają nowego partnera, ale narzucają swoją obecność dzieciom, jak one w takiej sytuacji powinny reagować?

Przede wszystkim z miłością, zrozumieniem, ale ze stanowczością. W czasie różnych rozmów z małżeństwami, które dzielą się tym problemem, mówimy, że mieszkanie samodzielne jest warunkiem ich dalszego szczęśliwego życia małżeńskiego, warunkiem dobrego ułożenia relacji z rodzicami.

Można nie mieszkać razem, a mimo to mieć taki problem.

Znamy takie sytuacje. To jest bardzo trudne. Młode małżeństwo musi wtedy bardzo pilnować, żeby rodzice nie czuli się odrzuceni. Trzeba tego pilnować, ale jednocześnie mówić stanowczo z miłością prawdę. Wiem, że to jest szalenie trudne dla obu stron, ale czasami trzeba powiedzieć delikatnie, ale wprost, że potrzebuje się autonomii. Zdarza się, że to odcięcie pępowiny jest właśnie takie dramatyczne. Wtedy potrzebna jest ogromna więź i zrozumienie między małżonkami, którzy na taką rzecz się decydują. W imię własnego szczęścia, dobrego życia, po prostu ochrony małżeństwa, decydują się ograniczyć kontakt z rodzicami nawet kosztem niezrozumienia przez nich.

A jak powinny wyglądać prawidłowe relacje rodziców z dorosłymi dziećmi?

Jest tyle możliwych sytuacji, ile małżeństw. Jedyna droga, jaką widzimy i proponujemy – to dialog. Ten sam dialog, który proponujemy małżeństwom podczas Spotkań Małżeńskich, jest tak samo ważny i wszystkie jego zasady obowiązują w relacjach rodzice – dzieci. Są cztery zasady pełnego miłości dialogu: bardziej słuchać niż mówić, bardziej rozumieć niż oceniać, bardziej dzielić się sobą niż dyskutować lub doradzać i ostatni element, dopełniający – przebaczenie.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...