Przeżyć to jeszcze raz

Okres starości to czas dziesiątków tysięcy małych zakończeń, wszystkiego, z czego składa się życie. To ogołocenie jest bardzo potrzebne. Może to część pokuty, jaka się należy? Część wiedzy o sobie, która jest potrzebna? Powściągnięcie swoich rozbrykań, zawrócenie cuglami z egoistycznych dróżek? Znak, 11/2006





Pamiętam, jak w Medenin, saharyjskiej oazie, zatrzymałam się przez pewien czas we wspólnocie Białych Sióstr. Jedna z nich pracowała w szpitalu i zarabiała na utrzymanie tej misji, a druga prowadziła działalność edukacyjną wśród kobiet. Uczyła je, jak pielęgnować dziecko, jak utrzymywać higienę etc. Ich praca absolutnie nie miała charakteru działalności misyjnej, bo kongregacja Białych Sióstr i Ojców nie ma na celu nawracania, ale dawanie przykładu dobrego życia i opiekę nad kulturą. Widziałam, jak jedna z sióstr próbowała rozmawiać z tymi kobietami na tematy bardziej abstrakcyjne, a nie tylko o gotowaniu czy opiece nad dzieckiem. One natychmiast się wycofywały, mówiąc: „Nie, nie, to nie dla nas, tylko mężczyźni mogą o tym rozmawiać”. Siostra nalegała, tłumaczyła: „Jesteście takimi samymi ludźmi jak mężczyźni”, ale one twierdziły, że czułyby się nie w swojej skórze, rozmawiając na ten temat.

Co chciałaby Pani przekazać młodym ludziom?

Chciałabym wiele przekazać, ale nie bardzo wierzę, że zostanie to wzięte do serca. Gdyby faktycznie można było nauczyć czegoś generacje wstępujące, od wielu pokoleń żylibyśmy w krajach świętych, bo nikt nie popełniałby błędów poprzedników. Zwróciłabym uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to odwaga we wszystkim, wobec niebezpieczeństw, bo większość tych niebezpieczeństw sami sobie wymyślamy. Nie bać się trudnych decyzji w życiu. Demonstrowanie swoich lęków jest czymś upokarzającym, nic tak nie wzbogaca życia i nie nadaje mu barwy i soczystości jak odwaga. Nie bać się ryzyka. Druga rzecz to przyzwoitość. To, co mówi Bartoszewski: warto być przyzwoitym.

Z czym wiązałaby Pani nadzieje, jeśli chodzi o przyszłość świata?

Wiążę ją z takimi strukturami jak Unia Europejska, ponieważ Europa, która była w czasie całej swej historii miejscem najstraszniejszych rzezi i konfliktów, a w której od sześćdziesięciu lat nie ma wojen, jest otwarta i w pewnym sensie solidarna. Dobrze byłoby, gdyby tego typu struktury zaczęły działać w całym świecie. Może dzięki nim udałoby się przezwyciężyć podziały na narodowe państwa z pretensjami do supermocarstwowości, skaczące sobie do oczu…

Z czym wiążę jeszcze nadzieje? Z powstawaniem różnych grup, organizacji pozarządowych, które mają jeden wspólny cel. Sama zetknęłam się z dwiema takimi organizacjami. Jedna z nich to „Lekarze bez Granic”, wspaniali ludzie z wielu krajów, którzy wyjeżdżają nie dlatego, że chcą mieć więcej pieniędzy, ale żeby pomóc innym. Pojawiają się w punktach zapalnych świata, są tak ofiarni... Jakżeż są poważani, jak ludzie im ufają!
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...