Przeżyć to jeszcze raz

Okres starości to czas dziesiątków tysięcy małych zakończeń, wszystkiego, z czego składa się życie. To ogołocenie jest bardzo potrzebne. Może to część pokuty, jaka się należy? Część wiedzy o sobie, która jest potrzebna? Powściągnięcie swoich rozbrykań, zawrócenie cuglami z egoistycznych dróżek? Znak, 11/2006





Druga to organizacja „Maitri” – Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata (w Polsce jego siedzibą jest Gdańsk), który oprócz różnych form pomocy prowadzi „adopcję serca” wśród sierot z Rwandy; jak dotąd ponad cztery tysiące sierot zostało zaadoptowanych. Ja też mam taką córeczkę Claudine z Rwandy. Adopcja polega na tym, że płaci się miesięcznie piętnaście dolarów – to jest koszt utrzymania tego dziecka. Pisze się do niego listy, ono pisze listy, w których opisuje marzenia, przysyła swoje świadectwa, tytułuje „Mamo…”. Świadomość tego, że można podarować dzieciństwo za tak niewielką sumę, jest wspaniała.

Nadzieję dla świata upatruję właśnie w tym, że będzie coraz więcej skupionych wokół jednego celu grup, które poprawią jakość życia i przerzucą mosty między ludźmi.

Wydaje się, że widziała Pani już wszystko, że poznała Pani świat od podszewki. Jakie dzisiaj ma Pani marzenia? Gdzie chciałaby Pani dotrzeć?

Jest bez porównania więcej miejsc, których nie widziałam, niż tych, które widziałam. Wśród tych, których mi bardzo zabrakło jest Angkor Wat w Kambodży. Ale może powiedziałabym o innym marzeniu. Chciałabym przeżyć całe moje życie jeszcze raz: od początku do końca. Wszystkie momenty trudne, których nie było wiele, i wszystkie momenty wspaniałe, których było bardzo dużo. Przeżyć je dokładnie jeszcze raz, ale nie mając świadomości, że przeżywam to po raz drugi.

To znaczy, że to życie było bardzo szczęśliwe... Jaką ma Pani receptę na szczęście? Na czym polega prawdziwa mądrość życia?

Gdybym wiedziała, to pewnie byłabym prawdziwie mądra, ale nie jestem. Myślę, że wiele rzeczy człowiek przynosi na świat zupełnie nieświadomie – może w genach? Jednak jedną z recept na szczęście jest to, by nie brać siebie samego zbyt poważnie, zbyt serio. Unikać poczucia, że jest się ważnym. Znać swoje miejsce w życiu. A to miejsce to miejsce takiego pyłka niemającego większego znaczenia, odrobinki w tym ogromnym niepojętym świecie. Umieć się śmiać, patrzeć na siebie z przymrużeniem oka. To powoduje, że nie ma się poczucia jakichś urojonych krzywd czy kompleksów. Wtedy poznaje się siebie – również swoje śmieszności. Kundera napisał książkę pod tytułem Nieznośna lekkość bytu – ja natomiast poznałam wspaniałą lekkość bytu, w której tkwi piękno. Życiu potrzebna jest jakaś piankowość, lekkość…

A w życiu wspólnotowym, społecznym?

Leczyć się z kompleksów niższości i jednocześnie z poczucia wyższości. To bardzo pomaga również we współżyciu między narodami. Przywiązanie do mitu wyjątkowej ofiary Historii jest, moim zdaniem, megalomanią narodową. Jeśli prześledzimy dzieje innych narodów zrozumiemy, że los Polski jest normalny!
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...