Doświadczenia, wzory, zmagania i portrety

W literaturze pięknej zdecydowanie łatwiej odnaleźć wlasne doświadczenia – dlatego właśnie wydaje się niezastąpiona w zrozumieniu fenomenu moralności; odnajdujemy w niej zresztą nie tylko doświadczenia, lecz również wzory, zmagania i portrety... Znak, 7-8/2007



Zmagania


O filozofii moralnej najżywiej dyskutujemy wówczas, gdy napotykamy na problemy moralne, z którymi nie radzimy sobie, wykorzystując posiadaną wiedzę i intuicję. Mozolnie przedzieramy się przez argumentacyjne struktury, pytając Kanta, czemu tak zawzięty w sporze o kłamstwo, a Milla o powody, dla których winniśmy mieć wciąż na uwadze dobro społeczności. Max Scheler pomaga nam ustalić hierarchię wartości, z Davidem Rossem zaś dyskutujemy, który z obowiązków prima facie może zostać uchylony na rzecz innego. W żadnej z etycznych teorii nie udaje się nam jednak znaleźć wprost odpowiedzi na nękające nas pytania.

Szczegółowe normy moralne są w odniesieniu do naszego życia dalece ogólne, a ono samo zbyt bogate, by dało się bez reszty ująć w teoretyczne schematy. I jakkolwiek nie zwalnia to filozofii moralnej z trudu poszukiwania recept na nieuleczalną, zdaje się, chorobę moralnych dylematów, to przecież nie jej, lecz literaturze przypada rola ich odsłaniania. Agamemnon poświęca Ifigenię, „by krwią niewinną trackie zaczarować wiatry”. Zrozpaczona Klitajmestra wymierza sprawiedliwość: krew ojca za krew dziecka, ale Ajschylos, opisując tragiczne losy bohaterów, nie udziela nam wcale ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy obowiązki wobec kraju mogą wziąć górę nad życiem bliskich. Rozpaczliwe pytania o słuszną odpowiedź powracają dziesiątki razy, gdy szukamy wyjścia z beznadziejnie czasem zawikłanych sytuacji. Czy szczytne idee mogą wytłumaczyć odstępstwo od normy? A jeśli już nie idee, to czyż nie istnieje jakieś „dno” ludzkiej wytrzymałości i upodlenia, gdy normy milkną jak muzy? „Rozumieliśmy, że prawda i kłamstwo to rodzeństwo – pisze Szałamow z głębi kołymskiego piekła – że na świecie istnieją tysiące prawd…”.

Gdzie filozofia moralna zamyka problem, stanowiąc jasno i wyraźnie: „nie kłam”, „nie zabijaj”, tam literatura – i życie (!) – zdają się otwierać furtkę... Wzdragamy się już na samą myśl, że mielibyśmy odebrać komuś życie, by ocalić je innym. A gdyby „ci inni” byli nam nad wyraz bliscy, a „ten jeden” obcy? „Od początku dziejów – czytamy w epopei Johna Steinbecka – uczono ludzi, że zabicie człowieka jest złem, z którym nie wolno się pogodzić. Każdy, kto zabija musi być zniszczony, bo to wielki grzech , może najgorszy, jaki znamy. I potem bierzemy żołnierza, dajemy mu do ręki broń i mówimy: „Użyj jej dobrze, użyj mądrze. (...) Idź i zabij tylu swych braci pewnej kategorii czy gatunku, ilu zdołasz”. Na rozpaczliwe pytanie Adama, dlaczego należy to robić, Cyrus – lub raczej Steinbeck – odpowiada w cytowanym wyżej dialogu między ojcem a synem, że starał się to pojąć, ale nawet nie zbliżył się do zrozumienia, dlaczego tak się dzieje [6]. Czyżby normy miały być niepojęte, a pewność etyków co do możliwości ich przestrzegania – niewybaczalnym zarozumialstwem? Czyżby teoria nie miała szansy na sprawdzenie się w praktyce?



[6] J. Steinbeck, East of Eden, London 1992, s. 27.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...