Pathos

Podjęcie tematu Katynia w sztuce wiąże się z ogromnym ryzykiem. Jak w ogóle podejmowanie tematu dwudziestowiecznych zbrodni: Auschwitz czy szerzej – Holokaustu, Powstania Warszawskiego, łagrów. Wydaje się, że wobec ogromu zła trzeba zachować milczenie. Znak, 12/2007




Wszystkie te kobiety w różny sposób wykonują swoją „pracę żałoby”. Co ważne, Wajda, ukazując różne stadia zmagania się bohaterek ze śmiercią ich bliskich i różne sposoby radzenia sobie z tą wiedzą lub jej brakiem, nie wchodzi głęboko w psychologię. Zachowuje dyskretny dystans. Choć przecież pokazuje ich emocje, to nie pozwala kamerze posuwać się za daleko w podglądaniu. Dlatego najbardziej przejmujące są właśnie te chwile, gdy kamera jednak zatrzymuje w kadrze ślady uczuć objawiających się na twarzach bohaterek (mistrzowskie w takich krótkich, niemych, wygranych ledwie zauważalnymi drgnieniami mięśni twarzy scenach są kreacje Mai Komorowskiej i Danuty Stenki).

W wątkach kobiet zawiera się chyba istota filmu Wajdy. To ważne, bo dokonana tu zostaje swoista „feminizacja” spojrzenia na historię Polski, w tradycyjnym przekazie zdominowanej przez heroizm bądź podłość albo męczeństwo mężczyzn. Tutaj po stronie mężczyzn jest, owszem, martyrologia, ale prawdziwy pathos jawi się po stronie kobiet. To przede wszystkim heroizm życia. Mężczyźni umierają (nawet młody Tadeusz – Antoni Pawlicki – ocalony, który już po wojnie, niczym Maciek Chełmicki, ginie dosyć przypadkowo). Kobiety żyją. To przeciwstawienie świata mężczyzn i kobiet wyraźnie jest wyeksponowane w innym ich ukazywaniu. Świat mężczyzn jest monumentalizowany, a świat kobiet bardziej spontaniczny – choć w istocie to właśnie one są strażniczkami wartości, w imię których umierają ich mężczyźni.

Przyjęcie w tym filmie kobiecej perspektywy jest oczywiście uzasadnione dramaturgicznie. Wynika z niego jednak ważna dla twórczości Wajdy konsekwencja. Otóż w jakiś sposób dokonał w nim rewizji właśnie swojego „męskiego” patrzenia na historię Polski. Pod tym względem znaczący, bo wyjątkowy, wydawałby się Człowiek z marmuru, w którym nie przypadkiem protagonistką była kobieta, jednak i tam była ona w gruncie rzeczy intruzem w męskim świecie. W Katyniu to kobiety są prawdziwymi bohaterkami, w obu znaczeniach tego słowa. W jakiś sposób są one matkami-Polkami, tak jak je przedstawił Mickiewicz, depozytariuszami narodowej tradycji, pamięci. Ale właśnie – w jakiś sposób. Czy one – jak u Wieszcza – wychowują synów do zdeterminowanego przez los, beznadziejnego męczeństwa? Może tak wychowała Andrzeja jego matka, ale w filmie widzimy ją nie jako tragiczną i okrutną w swojej misji matkę-Polkę, ale po prostu jako matkę, która czeka, która nie wierzy w śmierć syna, która broni się przed najgorszą wieścią. Tak więc paradoksalnie nie polskość w tym arcypolskim filmie jest najmocniej eksponowana, ale człowieczeństwo doznania bólu utraty.

Z tym się wiąże istotne pytanie, które na marginesie stawia ten film. Dla oficerów wartościami są Polska i symbolizujący ją mundur, a także honor. Dla kobiet Polska jest ważna jako życie, rodzina, miłość, przetrwanie. Na początku filmu, w sekwencji z września 1939, Anna dociera do miejsca zatrzymania przez Sowietów oddziału Andrzeja, odnajduje go, namawia do ucieczki z niewoli, co jeszcze wydaje się możliwe, ten jednak odrzuca tę sugestię, powołując się na przysięgę wojskową. Anna wówczas przypomina mu inną przysięgę, małżeńską, dla mężczyzny jednak w konflikcie wartości górę biorą oficerski honor i wierność Polsce, choć – jak się okaże, a my, widzowie, to przecież wiemy – poprowadzi go to do śmierci (w jakim stopniu sensownej?). Anna zostanie sama z córką i teściową (ojciec Andrzeja, profesor UJ aresztowany podczas Sonderaktion Krakau, umrze w obozie koncentracyjnym). Żyje najpierw w niepewności, potem w żałobie. W konflikcie wartości dobro rodziny, szczęście osobiste, miłość, intymność zostały więc poświęcone – jak u romantyków. I to pytanie stawia film: dlaczego właśnie taki wybór? Zaskakująca wątpliwość w kontekście martyrologii więźniów Kozielska. Nienowa, nienowa w twórczości Wajdy (wątek natrętnie obecny od Kanału po Popioły), tutaj jednak o tyle istotna, że – wydawałoby się – ów film stanowi monument. W istocie nie jest monumentem, ofiara zamordowanych w Katyniu oczywiście budzi szacunek, a ich śmierć poczucie zgrozy, jednak pomnikowość ich losu zderzona jest z niepomnikową konsekwencją, której doświadczały kobiety pozbawione ojców, mężów, synów w całym swoim dalszym życiu.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...