Gdy religia i magia w jednym stały domu

Czytając taki tytuł, można się żachnąć: kiedyż tak było?! Może za Mieszka czy Chrobrego, gdy ich poddani, przyjąwszy gremialnie chrzest, początkowo mieszali stare i nowe przekonania, lecz przecież z czasem duchowni wykorzenili magiczne praktyki i dawne zabobony. Znak, 3/2008



Podobnie trzeźwe i trzymające się zdrowej tradycji kościelnej stanowisko reprezentował inny twórca zbioru prawa kanonicznego i ksiąg pokutnych (penitencjały), w których sporo miejsca poświęcił praktykom magicznym – Burchard, biskup Wormacji (zmarł w 1025 r.). Wspominając o wierzeniach w chmary czarownic jadących na rozmaitych zwierzętach na sabaty, pisał:

Niezliczone mnóstwo ludzi zwiedzionych ich fałszywymi urojeniami, przekonane o prawdziwości tego wszystkiego i wierząc w to, odchodzi od prawdziwej wiary i popada w błędy pogańskie, sądząc, że istnieją jakieś inne bóstwa i wyższe siły ponad Boga jedynego.

Biskup Burchard uwzględnił w tym procederze rolę diabła. Jakże jednak inaczej, niż czynić to będą w przyszłości krwawi sędziowie czarownic: ,,Ale któż jest tak głupi i bezrozumny, by przyjmować widzenie senne za istniejące nie tylko w duszy, ale i ucieleśnione?”. Niektórzy wierzą także, iż czarownica może zamienić niemowlę w wilkołaka. ,,Jeśliś wierzył – a przecież nie będzie tego nigdy i być nie może – że ktoś, oprócz wszechmogącego Pana, jest zdolny zamienić obraz Boży w inną postać lub istotę, powinieneś pościć o chlebie i wodzie przez dziesięć dni” (A. Guriewicz, Problemy średniowiecznej kultury ludowej, Warszawa 1987, s. 138–141).

Kościół więc i w tak kryzysowych dla siebie czasach saeculum obscurum uznawał ciągle przekonania o związkach mniemanej czarownicy z siłą nieczystą za przesąd prostaków, a urojenie kobiet przypisujących sobie takie właściwości, wywołane nie przez diabła, lecz przez ich wyobrażenia czy oczekiwania otoczenia. Germańskie prawo współbrzmiało z tą nauką Kościoła. Kodeks salicki przewidywał odszkodowanie za pomawianie kobiety o to, że jest czarownicą.

Filozofowie i teologowie XIII wieku, stulecia powstających miast i uniwersytetów, usiłowali wykreślić granice między magią naturalną a demoniczną. Niektórzy, jak Roger Bacon, uznawali wielką moc sił natury działających bez szatańskiej interwencji. Inni przeciwnie: dociekali, czy i za niewinnie wyglądającym rodzajem magii nie kryje się aby jej diabelska postać. Tomasz z Akwinu powołał magię przed trybunał swego potężnego intelektu i jego żelaznej logiki (ta kazała mu uznać słuszność karania heretyków śmiercią, skoro skazuje się na nią zabójców i fałszerzy monet, życie zaś duchowe znaczy więcej niż cielesne, a potrzebna do zbawienia wiara jest cenniejsza niż pieniądze). Magię naturalną uznawał pozornie, skoro stwierdzał: w towarzyszących magicznym praktykom formułach, zaklęciach, przepowiadaniu przyszłości mieści się wszak kierowanie ich do rozumnych sił sprawczych, zatem do szatana. Temu zaś, wraz z innymi teologami, przyznawał możliwość przyoblekania się w ciało (formowane z elementów powietrza), dzięki czemu demon jest w stanie, za Boskim przyzwoleniem, nawet rozpętać burzę, przenosić w powietrzu czarownice (uczynił to wszak i z Chrystusem przed kuszeniem na górze). Uważał też, że ucieleśniony diabeł jest w stanie współżyć seksualnie z czarownicą.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...