Na grobie połóż różę

Młody człowiek miał orientalną urodę, nosił jarmułkę i mówił po angielsku. Na dyplomie z wykaligrafowanym nazwiskiem „Julianna Bartoszkiewicz” były niezrozumiałe dla niej słowa zapisane dziwnym alfabetem. I tłumaczenie: „Kto ratuje jedno życie, jakby świat cały ratował”. Znak, 4/2009



Esthera została w Tomaszowie z grupą kilkuset Żydów. Od kilku miesięcy była mężatką. Abe Waldman, starszy od niej mężczyzna, ujął ją swoją dobrocią. Małżonkowie odliczali czas, jaki im pozostał.

16.

„Żałuję bardzo, że drogiej mamy nie ma wśród nas. Kiedy Pan odwiedzi jej grób, jej duch odczuje, że o niej nie zapomniałam. Proszę na grobie położyć jedną różę”. Tak Esthera pisze do Stanisława, najstarszego syna Julianny Bartoszkiewicz. List przyszedł w 1997 roku. Esthera odnalazła Stanisława przez Czerwony Krzyż, dwa lata po śmierci Julianny. Stanisław Bartoszkiewicz przekazał list Krystynie, swojej siostrze. Esthera i córka Julianny zaczynają korespondować.

6.

Raz w tygodniu Niemcy prowadzili żydowskie kobiety z tomaszowskiego getta do łaźni. Droga wiodła niedaleko sutereny, w której Julianna Bartoszkiewicz mieszkała z dziećmi. Esthera zdawała sobie sprawę, że Julianna jest jej jedyną szansą.

– Każdy na odległość pozna, że jesteś Żydówką i zginiesz – ciotka Esthery próbowała odwieść ją od próby ucieczki. Kochała ją jak własną córkę. Żeby ją powstrzymać – prosiła, płakała, krzyczała. Na próżno. „Instynkt życia był we mnie silniejszy niż strach”, powie po latach Esthera.

Był luty 1943 roku. O godzinie szóstej rano sto żydowskich kobiet czekało w kolejce do łaźni. Na dworze było jeszcze ciemno. Esthera odłączyła się od kolumny. Po chwili znalazła się w mieszkaniu Julianny.

Julianna Bartoszkiewicz załatwiła małżonkom aryjskie papiery. Esthera nazywa się teraz Halina Majewska. Abe Waldman to Stanisław Wiśniewski. Żeby ustrzec się podejrzeń, Esthera tleni sobie włosy (już nigdy nie odzyskają dawnego piękna, dlatego na starość będzie musiała nosić perukę).

15.

Na kartkach są przeważnie reprodukcje Moneta. Na odwrocie Esthera pisze drobnym maczkiem długie listy do Krystyny Bartoszkiewicz. Polszczyzna jest ładna, pismo idzie równo.

„Kochana moja Krysiu, jak bardzo żałuję, że spóźniłam się w poszukiwaniu kochanej mamy” – pisała w listopadzie 1997 roku.

Kartki przychodzą regularnie. Czasem w kopercie jest banknot, sto albo dwieście dolarów. Esthera tłumaczy, że na więcej jej nie stać.

„Nie przysyłaj pieniędzy” – odpisuje jej Krystyna Bartoszkiewicz.

7.

– Mama, podpisz. Będziemy mieć cukierki – prosiły Juliannę dzieciaki.

Niemcy nagabywali ją, żeby podpisała volkslistę. Julianna nawet nie chciała o tym myśleć. Przecież Niemcy zamordowali jej męża i wypędzili ją z domu. We wrześniu 1943 wyprowadziła się z dziećmi do Warszawy. Ma tam rodzinę, załatwiła jej mieszkanie. Krystyna Bartoszkiewicz pamięta, że z Tomaszowa do Warszawy wyjechali nocą.

14.

Rok 2000, lato. Po pięćdziesięciu latach Esthera przyleciała do Polski. Krystyna Bartoszkiewicz wyjechała po nią na lotnisko. Esthera pierwsza ją rozpoznała. Rzuciły się sobie w ramiona. Pani Krystyna przeżyła rozczarowanie. Pamiętała Estherę jako młodą, atrakcyjną kobietę, a tu zobaczyła babcię. „Boże, jak to człowiek może się zestarzeć”, pomyślała.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...