„Swój własny wróg – Mój Bóg”

Postać Boga – ilekroć pojawia się w poezji Jacka Kaczmarskiego – zawsze zdominowana jest nie przez cechy, jakie w religii judeochrześcijańskiej zwykło się przypisywać „osobom boskim”, ale przez te przynależne człowiekowi. Znak, 4/2009



Ludzie stają jednak ostatecznie ponad działaniem kosmicznych sił i – choć są ich nieświadomi – nie dają się im poróżnić. Jedyną drogą podołania trudom ziemskiej tułaczki okazuje się zgoda, zaś jedynym oparciem, na jakie człowiek może w niej liczyć – drugi człowiek. Stąd też – kończące utwór – pojednanie Kobiety i Mężczyzny, towarzyszące smutnej konstatacji o bezpowrotnej utracie raju.

Potęga tkwiąca w ludzkiej zgodzie i płynące z niej zagrożenie dla Boga w pełni przejawia się dopiero podczas budowy wieży Babel. Oparta na tym biblijnym motywie piosenka to dialog między Stwórcą i archaniołem Gabrielem (a raczej dialog pozorny, gdyż ten ostatni uczestniczy w nim wyłącznie swą obecnością), zawierający smutną refleksję o naturze ludzkiej:

Człowiek zagładę nosi w duszy
Wystarczy go przerazić
(Wieża Babel).

Bóg zamierza wykorzystać tę „właściwość” do poskromienia krnąbrnych budowniczych – wprowadzając między nich nieporozumienie, sprawi, iż zaczną spiskować przeciwko sobie i obawiać się siebie nawzajem. Nieufność do innych ludzi spowoduje zaś, że jedynym źródłem oparcia stanie się dla nich Bóg.

Paradoksalnie zatem to On, tradycyjnie kojarzony ze wszystkim, co dobre i piękne, zasieje między ludźmi niezgodę, w pełni świadomy brzydoty spowodowanej tą przemianą. Co więcej – uczyni to dla osiągnięcia z góry zamierzonego celu: zwiększenia swego autorytetu wśród stworzenia, którego najwyraźniej się obawia. Zapewnia wprawdzie Gabriela, iż bez trudu jest w stanie zniweczyć ludzkie dzieło (czy nawet unicestwić jego twórców), jednak w finale utworu Kaczmarski każe Mu wypowiedzieć słowa, podające tę pewność siebie w wątpliwość:

Spójrz znów
Już czysto
Tak tak blisko
(Wieża Babel) [8]

Szaleńcze tłumienie wszelkich działań – świadomych czy będących tylko efektem walki dobra i zła – mogących stanowić zagrożenie dla majestatu Stwórcy, pociąga za sobą konsekwencje nie tylko dla karanych, ale także dla Niego. Problemy, z którymi odtąd będą musieli borykać się ludzie i które wyznaczać będą ich codzienne życie, stanowią kontrast z pogrążonym w marazmie i nudzie opuszczonym rajem.

Rzeczywistym władcą stał się tam czas, z którego nadmiarem Bóg najwyraźniej nie może sobie poradzić: jedynym Jego zajęciem – prócz spacerów – jest podtrzymywanie istnienia ustanowionych przez siebie praw, nie ma ich już bowiem kto przestrzegać. Z dużą dozą ironii przedstawia Kaczmarski skutki Bożych dążeń do bezwzględnej jednomyślności.

Ostatni wierny sługa, jaki pozostał Bogu w Pustym raju, archanioł Gabriel, pozbawiony jest możliwości zabawiania Go błyskotliwymi wypowiedziami, gdyż rozumuje dokładnie tak jak jego Pan. Cecha, która – jak można sądzić – zapewniała mu dotąd wszelkie łaski i sympatię Stwórcy, okazuje się nagle wadą. Rację bytu stracił ognisty miecz archanioła, podobny los spotkał też najważniejszy z „rajskich atrybutów”:

Z drzewa wiedzy dobrego i złego
Lecą jabłka w wysokie pokrzywy
(Pusty raj).
 



[8] Celowo wykorzystuję zapis nagrania – dłuższy od wersji zamieszczonej w Ale źródło wciąż bije...

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...