Humanizm, erotyzm, katolicyzm

Ruch myśli nie był dla Brzozowskiego dziedziną wyodrębnioną ze świata, ale częścią procesu erotycznego, który poprzedzał jednostkowe myślenie i ku czemuś innemu, wyższemu prowadził, nadawał myśleniu cel i treść. Tak pojmował humanizm. Znak, 11/2009



Grecki erotyzm i XIX-wieczna seksualność są czymś innym nie z tego powodu, że są zbiorami rozłącznymi. Seksualność zawiera się w erosie, jest fragmentem całości, owszem, ale takim fragmentem, który niejako zasłania sobą całość. Rzecz w tym, że ujmowanie erotyzmu jako seksualności uniemożliwia rozpoznanie erosa w sensie platońskim – nie prowadzi w gorę, ponad siebie, nie ma w sobie twórczej siły, która charakteryzuje erotyzm; nie może być dźwignią transcendencji. Seksualność to eros, który staje się potrzebą, głodem; wystarczy go nasycić, aby zamilkł. Seksualność jest jak film pornograficzny, to znaczy jest przede wszystkim czymś beznadziejnie nudnym, powtarzaniem tych samych, kompletnie wyprutych z treści gestów. Płodnym sensem tych gestów, zanim jeszcze się ulotnił, był albo mógłby być erotyzm.

Erotyzm przeczy zdroworozsądkowej zasadzie metafizyki Arystotelesa, że w myśleniu trzeba się kiedyś zatrzymać. Platon twierdził: im później się zatrzymamy, tym lepiej, a najlepiej jeśli nie zatrzymamy się wcale. Platoński eros to wyprawa po złote runo, jakim jest piękno. Im eros silniejszy, tym dłużej ma siłę iść przed i nad siebie. Gdy wyczerpany przystaje, tworzy wokół siebie świat. Każdy taki świat posiada charakterystyczną dla siebie postać piękna, ale światy nie są równorzędne; istnieją odmiany piękna słabsze i silniejsze: to jednak spostrzec można tylko z perspektywy każdego kolejnego, tzn. silniejszego świata.

A zatem siła piękna nie jest „obiektywna”, samemu trzeba mieć siłę – to znaczy być we władaniu silniejszego erosa – aby ją umieć ocenić. Słaby eros zatrzymuje się na poziomie piękna ciał – zapładnia on ciała i płodzi dzieci. To eros przypisany do gatunku, sługa biologii (to on, gdy się wypacza, nadmiernie się nadymając, rozrastając i przesłaniając sobą wszystko inne, przybiera postać seksualności). Silniejszy eros zatrzymuje się na poziomie piękna czynów i słow. Gdy jest jeszcze silniejszy, tworzy instytucjonalne ramy, aby piękne słowa i czyny mogły się ostać, aby nie rozpłynęły się w powietrzu, ale kształtowały życie kolejnych pokoleń. To eros fundujący prawa, tworzący państwa i szkoły.

Ale najwyższy eros nie zatrzymuje się na poziomie najtrwalszych nawet instytucji, tylko trafia tam, gdzie jego dążeniu do piękna udzielona zostaje odpowiedź; gdzie okazuje się, że nie tyle on dąży do piękna, ile to samo piękno przez cały czas torowało sobie poprzez niego, do niego drogę; a on tego nie widział; nie widział sam siebie; nie rozpoznawał natury swojego dążenia, która, jak się okazuje, wypływa z tych samych źródeł, do których zmierza (co oznacza nieskończoność albo nieśmiertelność).

W ten sposób eros dociera aż do własnego źródła i w nim dopiero się roztapia, ale nie zatrzymuje się, bo to źródło nie zna spoczynku, bije słabiej lub silniej, ale nie zamiera. Z każdego przystanku na tej drodze do źródła życia widać inny widok, każdy wyznacza swoją prawdę i fałsz, swoje dobro i zło. Ostatni, najwyższy przystanek, który jest właśnie nie-przystankiem, nie przystaje już do żadnych słow. Tak pisał Platon.

Ale przecież erotyzm jest nie tylko ruchem wzwyż (ku źródłu piękna), dziwnym stanem, w którym człowiekowi rosną skrzydła – może być też siłą ciążenia zwalającą człowieka z nóg, każącą mu się czołgać na kolanach po błocie, jak jakieś zwierzę. Erotyzm – wiedział to Platon – jest niebezpieczny. To niebezpieczeństwo określał w terminach politycznych: erotyzm to dążenie do tyranii; pragnienie, aby rządzić innymi dla własnego dobra (czyli po prostu pragnienie, aby rządzić – idealni królowie z Państwa nie tyle chcą rządzić dobrze, ile w ogóle nie chcą rządzić – nie chcą się bowiem zatrzymywać na kwestiach dotyczących rządzenia – i tylko dlatego do rządów się nadają, że sprawują je wbrew sobie; w królestwie polityki są jak eunuchy w seraju).

Nie wydaje się, aby tyrania była tylko efektem obniżenia lotów czy wypaczenia erotyzmu: w samej jego istocie i w każdej bez wyjątku jego formie – jeśli się ona w ogóle krystalizuje, co zawsze jest wynikiem zatrzymania się lotu erosa – jest coś tyranicznego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...