Żałoba po dziecku, które zginęło wskutek aborcji

Społeczeństwo „radzi” sobie z tym problemem poprzez unieważnienie tego dziecka i bagatelizowanie i/lub zaprzeczanie przeżyciom matek. Również niektórzy terapeuci próbują wmówić kobietom: „To nie było nic ważnego, zapomnij o tym”. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2008



Żałoba jest procesem długotrwałym i skomplikowanym. Badania w tym kierunku wyróżniają następujące jej fazy: fazę szoku, osłupienia w chwili śmierci, która to faza może trwać godziny, a nawet parę tygodni; potem pojawia się zaprzeczenie („to nie mogło mieć miejsca, mój mąż, dziecko, nie umarło, to nieprawda”). Dalej gniew, targowanie się z Panem Bogiem; następnie – w klasycznym schemacie, pojawiają się różne objawy depresyjne – w tej fazie może wystąpić gniew, złość na siebie, na innych, na lekarzy, na Pana Boga, że tak się stało, a te mogą przeplatać się z okresami targowania się czy depresji. Dopiero na końcu mamy pogodzenie się z faktem śmierci: „to miało miejsce, ja mogę żyć dalej, choć muszę się nie tylko pogodzić ze stratą dziecka, ale też z częścią siebie – nie będę tutaj ojcem czy matką tego dziecka na ziemi...”. Trzeba więc nie tylko opłakać dziecko, ale opłakać też siebie.

Przeżycie naturalne żałoby utrudniają, oprócz faktu, że matka sama przyczyniła się do aborcji, również inne czynniki. Wiadomo, że rozpoczęcie procesu żałoby ułatwia oglądanie ciała zmarłej osoby, możliwość kontaktu fizycznego, dotykowego, wzrokowego... Przy aborcji tego nie ma. Nie ma kontaktu z dzieckiem, co bardzo utrudnia zapoczątkowanie żałoby. Do tego ta cała retoryka społeczna zaprzeczająca temu, że było to dziecko – kobieta nie słyszy, by inne matki cierpiały z tego powodu. Słyszy coś odwrotnego – że to nieważne, nic się nie stało, wszyscy tak robią, że prawo na to przez wiele lat pozwalało – czyli nie jest to nic złego, że to nowoczesny i rozsądny wybór, że to lepiej dla dzieci już żyjących lub dobra związku, kariery zawodowej...
Kobieta słyszy kłamstwa na ten temat. I teraz, kiedy zaczyna przeżywać inaczej, kiedy pojawiają się natrętne wspomnienia aborcji, głęboki niepokój i ból – skłonna jest pomyśleć: „To ja jestem nienormalna i powinnam się dopasować do tego społeczeństwa – stłumić wspomnienia, zagłuszyć ból (np. intensywną pracą, środkami uspokajającymi itd.) - które to społeczeństwo każe mi żyć przecież normalnie, uśmiechać się i uważać, że wszystko jest w porządku”.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...