Białe ukrzyżowanie Marca Chagalla

Mimo śmierci krzyżowej to Jezus jest nadzieją – przekonuje Chagall, umieszczając Go na belkach ogromnego krzyża, o znamiennym w tej sytuacji białym kolorze. Oblicze Chrystusa nie wyraża poddania się cierpieniu, które obrazowałby skurcz bólu. Z pochylonej twarzy Ukrzyżowanego bije pokój i łagodność. Życie Duchowe, 58/2009



3. Co się bowiem zdarzyło według Chagallowskiego scenariusza? Tuż pod sceną z prorokami artysta przedstawia w Białym ukrzyżowaniu pogrom dokonywany przez hordę czerwonoarmistów. Zwarta masa kroczy przez żydowską wieś. Zdaje się wyciągać w kierunku proroków trzymające broń ręce.

Pod ich stopami ulega zniszczeniu żydowskie mienie. Domy jak zabawki odwrócone do góry nogami mają zniszczone drzwi i okna; z ich wnętrza wydobywają się płomienie. Obok widać porzucone krzesło i krowę, nieco dalej rozrzucone kamienne tablice, które nawiązują symbolicznie do Dziesięciu Przykazań, a zarazem do zbezczeszczonych przez armię żydowskich nagrobków, macew. Między tym wszystkim grupa skulonych w bezruchu postaci wyrażających bezradność wobec przemocy.

Ten początek apokalipsy żydowskiego świata Chagall kontynuuje, przedstawiając łódź wypełnioną Żydami. Na twarzach mężczyzn rysuje się radość i nadzieja, którą jednak za chwilę rozwieje brutalna polityczna rzeczywistość.

Scena nawiązuje bowiem do autentycznego wydarzenia z końca lat trzydziestych. Grupa Żydów uciekających przed prześladowaniami w Europie, dopłynąwszy do Stanów Zjednoczonych, została stamtąd nieoczekiwanie zawrócona. Nie pozwolono im przybić do brzegu, tym samym skazując na powrót do Europy, gdzie najprawdopodobniej czekała ich śmierć.

Kolejna scena Chagallowskiego Białego ukrzyżowania to grupa mężczyzn. Jeden z nich, tuląc do siebie Torę, z przerażeniem patrzy na pożogę ukazaną w dalszej części obrazu. Po lewej stronie Chrystusowego krzyża artysta z precyzją przedstawił budynek plądrowanej synagogi. Nad wejściem do bożnicy umieścił lwy z koroną, gwiazdę Dawida i tablice Mojżeszowe.

Całość ogarnia płomień gwałtownie wydobywający się z wnętrza. Ubrany w faszystowski mundur mężczyzna powala właśnie świątynny ołtarz – aaron ha-kodesz. Za nim – zniszczone świątynne krzesło, obok rozrzucone karty księgi Talmudu i synagogalny świecznik. W niwecz obrócono to, co kojarzyło się Żydom z modlitwą i Bożym pokojem.

Żydowską apokalipsę kończy – według Chagalla – bardzo symboliczna scena ucieczki Żyda Wiecznego Tułacza, czyli Ahaswera. Otulony modlitewnym szalem, z zamkniętymi oczami, przekracza w pośpiechu płonącą Torę. Ogarniającą go panikę tłumaczy ciąg przedstawionych zdarzeń. Jednak to, co po ludzku wydaje się kataklizmem, nie jest końcem świata, a tym bardziej życia.

Wydobywający się z Tory ogień, choć gwałtowny, nie sieje zniszczenia. Jego silne, białe – co znamienne – języki kierują myśl widza ku drabinie spokojnie opartej o krzyż. W religijnym kontekście obrazu skojarzenie ze starotestamentowym motywem Jakubowej drabiny nasuwa się samo. W ten sposób Bóg – sugeruje artysta – sam daje drogę wyjścia.

Drabina staje się pomostem, daje możliwość ucieczki, ale i szansę spokojnego przejścia ku światu Prawdy Nowego Przymierza. Prawdy odrzuconej przez Żydów, która trwa i czeka na naród wybrany. Symboliczne zjednoczenie Starego i Nowego Przymierza wyraża świecznik u stóp krzyża. Wydobywające się z siedmiu płonących świec białe światło zlewa się w kształt koła – białej Hostii.

*****

Monika Skarżyńska (ur. 1968), historyk sztuki, dziennikarka. Publikuje między innymi na łamach „Niedzieli”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...