Pismo Święte rośnie wraz z czytającym

Przede wszystkim trzeba uwierzyć w to, że jest to Słowo natchnione, pełne mocy. Co to oznacza? Mimo że mam przed oczami ludzkie znaki, ludzki zapis, „nędzę słów” – jak powie św. Hieronim, to jestem przekonany, że w tekście, który czytam, jest obecny Duch Święty. List, 10/2006




Kiedy spotykamy się ze Słowem, ono zniża się do naszego poziomu. Św. Grzegorz Wielki jest autorem sentencji, którą lubię powtarzać: „Pismo Święte rośnie wraz z czytającym”. Ta prawda wyraża dobrze tajemnicę pokory Słowa Bożego. Jeśli na poziomie mojej percepcji jestem jak dziecko, to Słowo Boże będzie przemawiało do mnie jak do dziecka. Kiedy natomiast osiągam pewną dojrzałość, przemawia do mnie jak do człowieka dojrzałego. Dlatego nie powinniśmy „stawać na palcach” wobec Słowa, udając „wielkich duchowo”. Mamy zgodzić się w pokorze na ten etap spotkania ze Słowem, na który nas w danym momencie stać. W księdze Apokalipsy odnajduję doskonałe zobrazowanie tego, co dokonuje się w człowieku podczas spotkania ze Słowem Boga: Bóg daje człowiekowi kamyk, na którym jest wypisane jego imię. Tego imienia nikt nie zna, tylko Bóg i ten, komu ten kamyk został dany (por. Ap 2, 17).

Dlatego właśnie każdy może „wyczytać” coś innego z jednego fragmentu Pisma Świętego?

Tak. Trzeba jednak pamiętać, że Biblia, która objawia nam Boga, jest jednocześnie księgą objawienia człowieka. Ukazuje prawdę o człowieku w ogóle i o tym konkretnym człowieku, który po Pismo Święte sięgnął. Tak naprawdę to nie ja czytam Słowo, ale to ono czyta mnie, moje życie...

Słowo Boże czyta moje życie?

Bóg, który zna mnie doskonale, podczas czytania Pisma Świętego, odsłania mi prawdę o mnie samym. Pokazuje mi moją przeszłość, moją teraźniejszość, moje pragnienia. Pozwala mi na to wszystko spojrzeć Jego oczami.

W drugim opisie stworzenia (por. Rdz 2) widzimy Boga, który pochyla się nad człowiekiem i tchnie w niego życie. Jeśli sięgniemy do tekstu oryginalnego, zobaczymy, że to „tchnienie życia” jest czymś zupełnie innym od „ducha życia”, którego otrzymały wszystkie istoty żyjące. „Duch życia” to życiowa energia. Natomiast „tchnienie życia”, jak wyjaśnia znakomity biblista G. Ravasi, oznacza świadomość siebie, zdolność poznania samego siebie i możliwość kierowania sobą. Jest to zdolność osądzania i rozeznawania własnego wnętrza.

Ale jak to zrobić?

Istnieje w nas taka przestrzeń, taka głębia, w której nie działa już nic, tylko Bóg, tam się z Nim spotykamy. Możemy do niej dotrzeć prowadzeni przez Jego Słowo, które jest żywe i skuteczne, i zna zamysły naszego serca. Co możemy uczynić z naszej strony? Pozwolić Słowu „zejść z naszej głowy do poziomu serca”. W sercu rodzą się nasze zamiary, decyzje i czyny. W sercu przyjmujemy lub odrzucamy Boga. To serce reaguje na wezwanie do nawrócenia.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...