Tajemnica nawiedzonego domu

Mimo to sądzę, że w postawie Kościoła wobec diabła ukryta jest głęboka mądrość. Zobrazowałbym ją tak: każde miasto posiada kanalizację, ale to nie znaczy, że kanalizacja jest najistotniejszą miejską strukturą. Ścieki i żyjące w niej szczury stanowią zaledwie niewielką, a do tego niewidoczną, część ludzkiej aglomeracji. List, 2/2007




Rozpacz ma różne oblicza. Może ogarnąć nas taka ciemność, przez którą żaden Anioł się nie przebije. A nawet jeśli mu się to uda, nie będziemy wiedzieć, w jakim kierunku wyciągnąć rękę. W takich chwilach - radził mistrz Eckhart- przypomnij sobie najjaśniejszy dzień swojego życia. Odnajdź w sobie to miejsce, z którego rozpocząłeś drogę do Boga. On będzie tam na ciebie czekał.

Epilog

Pozostaje jeszcze do rozwiązania zagadka „nawiedzonego domu". Mówiąc szczerze niezbyt intensywnie szukałem na nią odpowiedzi. Chociaż istnieje wiele publikacji poświęconych paranormalnym zjawiskom, demonom, opętaniom, w których mógłbym znaleźć odpowiednie wskazówki, chwilami wolę trzymać się od nich z daleka. Wielu współczesnych egzorcystów i demonologów - mówiąc nieco kolokwialnie - „odleciało". Doświadczenie obecności szatana napełniło ich tak wielkim przerażeniem bądź czymś w rodzaju istnej fascynacji, że teraz wszędzie węszą Złego. Odpowiada to zapotrzebowaniu ludzi żądnych prostych rozwiązań i wskazówek, w świetle, których diabeł wszędzie maczał swój brudny ogon. W końcu łatwiej przyjąć, że to jego wina, niż moja osobista. Pewnie dlatego, niejednokrotnie obserwowałem, jak rodzina i znajomi woleli trzymać się tezy o rzekomym opętaniu krewnego, niż wziąć na swoje barki odpowiedzialność za realne moralne zło, którego byli winowajcami.

Tajemnica „nawiedzonego domu" po jakimś czasie wyjaśniła się sama. Przez przypadek poznałem fragment dramatycznej historii, jaka kiedyś miała w nim miejsce. Nie wnikałem dalej, ale to pozwoliło mi uświadomić sobie, że za niecodziennymi zjawiskami stały dusze czyśćcowe. Jakiś zmarły nawiedzał to miejsce, natarczywie dopominając się o miłosierdzie i modlitwę. Przychodził tylko do tych, do których Bóg pozwalał mu przyjść. Nie chciał „straszyć", ale prosił o pomoc.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...