Teczka Izajasza

Odnowa zawsze zaczyna się od zwykłych ludzi, nie od hierarchii, ale żeby być reformą w kościele, musi uzyskać błogosławieństwo biskupów. Trzeba więc budować dialog pomiędzy jednymi i drugimi na różnych poziomach... List, 6/2007




Jest więc rok 1962. W kaplicy poznańskiego duszpasterstwa trwa spotkanie, na które o. Tomasz Pawłowski - ówczesny opiekun - zaprosił jakiegoś księdza, aby wygłosił konferencję. Kaplica była niewykończona, co bardzo się podobało, bo nieotynkowane ściany z cegły miały sprawiać wrażenie katakumb. Zaproszony ksiądz, „katolik wieku atomowego", straszliwie nudził. Po dwudziestu minutach wszyscy już spali. I raptem ożywienie. Wchodzą milicjanci, umundurowani i w czapkach, oraz cywile. Jeden z milicjantów żąda rozwiązania nielegalnego zgromadzenia. Kilku innych biega po kaplicy i robi zdjęcia tym gołym cegłom. O. Tomasz oponuje: „To jest legalne zgromadzenie". Z drugiej strony pada znowu: „Nielegalne". I tak trwa wymiana: „legalne" - „nielegalne", „legalne" - „nielegalne"… W tym czasie studenci zaczynają cichutko skandować: „Zdejmij czapę! Zdejmij czapę!". Milicjant krzyczy: „Proszę się rozproszyć!". A oni tylko: „Zdejmij czapę! Zdejmij czapę!" I tak przez 40 minut.

Zdjął?

o. J. A. Kłoczowski: Zdjął! Był ministrantem w młodości, więc było mu trochę głupio... Potem milicjanci zrobili rewizję i znaleźli „nielegalne wydruki na powielaczu": sześćdziesiąt siedem egzemplarzy „Serdeczna Matko"! Wszystkich, którzy wówczas skandowali, później inwigilowano, a o. Pawłowskiego przeniesiono do Krakowa.

o. J. Puciłowski: W sprawie tej akcji interweniował prymas Wyszyński, protestowali posłowie ZNAKU...

o. J. A. Kłoczowski: W wyniku protestu wszyscy z ministerstwa polecieli na „stójkowych" w powiecie. Dlatego gdy, po przeniesieniu o. Tomasza do Krakowa, powstała „Beczka", nikt nie odważył się na podobne akcje wobec niej. Działali bardziej od środka, przez zwerbowane osoby. Pojawiały się ciągle jakieś trudności - a to straszono nas, że zawali się kamienny ołtarz w kaplicy akademickiej, a to jakaś szpilka znalazła się w zamku do „Beczki" i nie można było otworzyć drzwi. W naiwności swojej byłem przekonany, że stała za tym stara gwardia dominikańska, która była niechętna duszpasterstwu. Teraz czytając dokumenty odkryłem, że była to ingerencja ubecji, doskonale orientującej się w naszych wewnętrznych konfliktach zakonnych, które zdarzają się w każdej wspólnocie.

o. J. Puciłowski: UB wymyśliło na przykład, że dominikanom, którzy nie przepadali za tłumem młodzieży na krużgankach, dostarczy argumentów, podrzucając klerykom pisma pornograficzne. Nie znam finału tej historii, ale wiem, że chodziło o to, by oskarżyć ludzi świeckich, którzy przychodzą do duszpasterstwa...


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...