Chorzy z miłości

Dziecko zawsze bardzo intensywnie przeżywa to, co dzieje się pomiędzy rodzicami. Nie potrafi sobie radzić z emocjami tak jak dorośli. Nie umie się zdystansować, nie może pójść z kolegami na piwo ani też uciec od swojej rodziny. List, 12/2007




Rodzina przypomina więc organizm, który np. reaguje na grypę podwyższoną temperaturą?

Można tak powiedzieć. System rodzinny zawsze broni się przed nowymi zjawiskami. Mówimy wtedy, że dąży do homeostazy - czyli do pewnej równowagi. Za wszelką cenę próbuje utrzymać rodzinę w całości, zachować status quo. Jednocześnie musi się dostosowywać do nowych wyzwań, przed którymi staje rodzina. Generuje więc energię, która potrzebna jest do zmian, przebudowy. W rodzinie ustawicznie ścierają się te dwie siły. Próbują się wzajemnie znieść, ale też jedna drugą kontroluje. Jeżeli jedna inicjuje zmianę, to druga dba o to, żeby nie była ona chaotyczna, przypadkowa czy destrukcyjna.

Przykładowo: dorosłe dziecko zakochało się i chce założyć własną rodzinę (czyli opuścić dotychczasowy system). W rodzinie pojawiają się wtedy rozmaite obawy i lęki. Rodzice mają wątpliwości, czy ich pociecha nie jest jeszcze za młoda na samodzielne życie, czy wybrała odpowiedniego partnera. Najczęściej te obawy mają charakter nieświadomy. Zależy im na tym, by ich dziecko się usamodzielniło i było szczęśliwe, ale gdzieś podświadomie odczuwają lęk - rozum mówi jedno, a serce podpowiada drugie. Nie mają żadnych racjonalnych powodów do obaw, a jednak się niepokoją. Dziecko również dopatruje się różnych niedogodności w opuszczeniu rodziny. Nie jest pewne, czy sobie poradzi, czy zarobi na swoje utrzymanie. W ten sposób system broni się przed zmianą. Miłość do przyszłego małżonka jest jednak tą energią, która popycha je do opuszczenia domu. Bilans tych wszystkich „za" i „przeciw" zdecyduje o tym, czy mu się to uda. Doświadczenie pokazuje, że większość dzieci po tych wszystkich prawie rytualnych czynnościach, które przygotowują rodzinę do zmiany, odchodzi i zakłada własną rodzinę.

Niekiedy nasilenie lęków po obu stronach może być tak duże, że dochodzi do pojawienia się lub wzmożenia pewnych dolegliwości somatycznych u dziecka. „Skoro choruje - myślą rodzice - to znaczy, że nie powinno jeszcze opuszczać domu". Takie przypadki spotyka się najczęściej w rodzinach, w których to dziecko było jedynym uzasadnieniem wspólnego życia małżonków. Przez wszystkie lata byli tylko dla niego, a teraz, kiedy odchodzi, czują się zagrożeni; boją się, że ich związek się rozpadnie, że resztę życia spędzą w samotności.

Mam wrażenie, że kiedy używa Pan określenia system rodzinny, ma Pan na myśli coś ponad rodziną, coś, co nią rządzi i wyznacza prawa, coś, nad czym nie można zapanować.

A czy można kontrolować pogodę? Nawet trudno przewidzieć z dużą dokładnością, nie odwołując się do czynników nadprzyrodzonych, jaka aura powita nas następnego dnia. A już na pewno nie ma jakiegoś ośrodka sterującego prądami morskimi, siłą i kierunkiem wiatrów. Każde z tych zjawisk rządzi się pewnymi prawami, a jednocześnie każde z nich wpływa na przebieg drugiego. Przyroda wokół nas również tworzy pewien swoisty system, złożony z sił, z zależności. O pogodzie decydują tak istotne czynniki, jak położenie słońca, stopień nagrzania powierzchni lądu, ruch obrotowy kuli ziemskiej itp. Jeżeli zmianie uległby choćby jeden parametr, np. ktoś pchnąłby kulę ziemską w inną stronę, to inne elementy tego sytemu również zareagują, pojawiłyby się anomalie pogodowe, a najprawdopodobniej doszłoby do katastrofy klimatycznej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...