Dwie różne wiary

Nie wyobrażam sobie katechumenatu polegającego na indywidualnej katechezie, w czasie której ksiądz tłumaczy kandydatowi do chrztu wyznanie wiary, a następnie go chrzci. W takim wypadku zastanawiałbym się, jakie ten człowiek będzie miał doświadczenie Kościoła. List, 2/2008



Trzeci etap to czas bezpośredniego wybrania do chrztu. Pokrywa się on z okresem Wielkiego Postu bezpośrednio poprzedzającego przyjęcie sakramentu. Wspólnie z odpowiedzialnymi prowadzący podejmuje wówczas decyzję o dopuszczeniu katechumenów do chrztu. Zgodę warunkuje również dojrzałość katechumena, która wyraża się w gotowości do zmiany życia i otwarciu na działanie Pana Boga. Ten etap rozpoczyna tzw. obrzęd wybrania, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, a kończy ryt Effatha w Wielką Sobotę. W dniu wybrania dopuszczeni do chrztu podczas Mszy św. zapisują własnoręcznie swoje imiona w księdze chrztów. Obrzęd ten nawiązuje do księgi życia Baranka zawierającej imiona wybranych, o której pisze św. Jan w Apokalipsie (por. Ap 21, 27). Istotnym rytem na etapie wybrania są skrutinia, czyli uroczyste egzorcyzmy, mające przeniknąć katechumena (łac. scrutare - przenikać, badać) i otworzyć jego serce na Bożą łaskę. Chodzi o to, aby katechumen, któremu sakrament chrztu odpuszcza wszystkie grzechy, był dysponowany do jego przyjęcia i uznał, że potrzebuje Bożego przebaczenia i miłosierdzia. Kościół, przekazując wybranemu Symbol wiary, mówi: oto mój skarb, który od dzisiaj należy do ciebie. W podobny sposób przekazuje się Modlitwę Pańską jako następny skarb Kościoła, którym jest synowskie odniesienie do Ojca. Zazwyczaj jednemu i drugiemu przekazaniu towarzyszy homilia wyjaśniająca oba teksty. Przed liturgią, podczas której katechumen ma przyjąć sakramenty, wypowiada on Symbol wobec wspólnoty kościelnej. Ten ryt określany jest jako „oddanie Symbolu" Ostatni etap to okres mistagogii - wtajemniczania w sakramenty. Rozpoczyna go chrzest w Noc Paschalną, a kończy przystąpienie do pierwszej spowiedzi. W tym czasie wyjaśnia się ochrzczonym znaczenie pozostałych sakramentów: kapłaństwa, namaszczenia chorych, małżeństwa i - co moim zdaniem najważniejsze - przygotowuje się ich do odbycia pierwszej w życiu spowiedzi.



Powierzenie tajemnicy


Powszechną praktyką w pierwszych wiekach Kościoła było wypraszanie katechumenów za drzwi świątyni po Liturgii Słowa, a przed Liturgią Eucharystyczną. Kościół pierwotny uważał, że Eucharystia jest tajemnicą na tyle ważną i na tyle wielką, że tylko ochrzczeni mogą w niej w pełni uczestniczyć. Dużo później, kiedy już nie było katechumenów, diakon nadal przed rozpoczęciem tej części Mszy św. śpiewał: jeśli ktoś jest katechumenem, niech odejdzie, jeśli ktoś jest heretykiem, niech odejdzie (łac. si quis catechumenus sit - procedat, si quis hereticus sit - procedat). To wezwanie zachowało się do dziś w liturgiach wschodnich. Czasami zdarza się, że niektórzy używają w katechumenacie rozesłania katechumenów po kazaniu, odwołując się do argumentacji Ojców Kościoła. Przygotowując katechumenów, nigdy tego nie praktykowałem, sugerowałem jedynie, żeby uczestniczyli w modlitwie eucharystycznej w milczeniu i adoracji, trwając na swoich miejscach. Uważam jednak, że jest to bardzo mocny znak, także dla tych, którzy zostają w kościele. Podobnie odbywające się publicznie w Kościele podczas Mszy św. obrzędy katechumenalne uświadamiają obecnym na niej wiernym - ochrzczonym najczęściej w dzieciństwie - jak wielki dar otrzymali.

Osoby, które przygotowywałem do chrztu, wiele razy mówiły mi, że w ich odczuciu wiara przed chrztem nie jest tożsama z wiarą po chrzcie. To dwie różne wiary. Wiara jest bowiem darem rozwijającym się również po przyjęciu chrztu. Czym innym jest dar, który otrzymuję, a czym innym jego użycie. Scholastyczna teologia mówiła o tzw. Odżywaniu sakramentów. Udzielonego raz sakramentu chrztu, bierzmowania i kapłaństwa nie można powtórzyć, ale jeżeli nawet przyjęło się któryś z tych sakramentów bez właściwej dyspozycji wewnętrznej lub dyspozycja ta nie została jeszcze uaktywniona, nie znaczy to, że się ona nie uaktywni. Drzemiące w głębi nas ziarenko wiary rozwinie się pod wpływem sprzyjających okoliczności. Zdarza się, że taką okolicznością jest cierpienie, pod wpływem którego człowiek doświadcza duchowego przebudzenia. Bodźcem duchowego wzrostu może być również spotkanie z kimś religijnie żarliwym. Wtedy na otrzymane wcześniej ziarenko wiary trafia w końcu jakaś duchowa woda, dzięki której ono kiełkuje. Tak było również ze mną. Przez pierwszych 19 lat życia moja wiara była uśpiona. W dzieciństwie zostałem ochrzczony, potem przystąpiłem do Komunii św. i przyjąłem bierzmowanie. Z tego ostatniego pamiętam tylko tyle, że straszliwie nudziłem się w kościele i było mi bardzo niewygodnie. Pamiętam, że miałem na sobie za dużą granatową ortaliono-wą kurtkę, której nie lubiłem. Pamiętam jeszcze słowa celebransa: „Idźcie, ofiara spełniona" (tak się wtedy mówiło) i moją pełną ulgi odpowiedź: „Bogu niech będą dzięki".


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...